Nie muszę być geniuszem żeby wiedzieć że Każdy kto kapuje starą kurwą jest Czujesz, ponad 200 metrów jeśli znasz ekipy od przekrętów I swetrów na odległość centymetrów Słowa są zważone i zmierzone do do joty Ja rewiry podzielone są na wille i sqaty Ludzie są grzeczni i są tacy co lubią głupoty Nie muszę być geniuszem żeby wiedzieć że Się nie dyga tego uczy ulica Czy zarabiasz na niej czy się tutaj tylko ślizgasz Zachowujesz trzeźwość myślenia i nie mijasz wyjścia Cudnie, cudem jest moja dziewczyna Grunt nie bać się iść w drugą stronę niż tłum Nie lekceważąc nikogo, iść swoją drogą Nie muszę być geniuszem żeby wiedzieć że Jest dokładnie odwrotnie niż media twierdzą Gazety piszą brednie, a prywatyzacje śmierdzą Zapytaj zwykłych ludzi oni to potwierdzą Może to ich ludzi może czas ich obudzić Nie muszę być geniuszem by mieć respekt dla pierwszych Nie muszę wreście wcale słuchać jak ktoś pieprzy Zwyczajnie sam sobie głoś swą teorię Einsteinie Ja odbijam wiem że dzisiaj będzie najfajniej, zajebiście Tradycyjna wódka warto ją dołożyć, każdy chce się napić, każdy chce se pożyć Nie muszę być geniuszem żeby wiedzieć że Jak mówili MSP Fiodor dla przyjaciół nigdy nie bądź oszustem Bo prędzej czy później staniesz się wyrzutkiem Albo z chrustem, chcesz polegać daj polegać Przyjaciel to już nie kolega Z którym na wagary zaczynałeś biegać w podstawówce Ziomki, przyjaciele, drugi legal wkrótce Nie muszę być geniuszem geniu- geniu- geniu geniuszem Nie muszę być geniuszem żeby wiedzieć że
Czasy się zmieniają jak w kalejdoskopie Ludzie zapominają co poradzisz chłopie Sami wpierdalają się w kompleksy Czy to jeszcze Polska czy to już jest Meksyk Plaskikowa kolka bez gazu i brudne dresy Mnóstwo czasu, społeczeństwo dziwi festyn Nie muszę być geniuszem żeby wiedzieć że Nie jestem wzorem do naśladowania Jak każdy człowiek mam się z czego wyspowiadać Kto jest bez winy, niech weźmie kamień i pierdolnie się nim w łeb Niestety tacy nieomylni to powszedni chleb Znam swoje wady i staram się ich ustrzedz Nie wszystkie oczywiście moge dostrzedz w lustrze Nie muszę być geniuszem żeby wiedzieć że Życie nie sen to chyba jest jasne Ja na jego przebieg patenty mam własne Nie muszę być geniuszem żeby wiedzieć że Po tym wszystkim co się nazbierało trzeba działać dobrze Dawać innym dobro bezinteresownie Więc chodź skarbie do mnie, do dania dobra dążę Że myślę wciąż o jednym? skądże Jestem młody duchem i nie muszę być geniuszem Żeby wiedzieć, że to naturalne żądze Ty mnie kusisz czy ja kuszę? Więc nawet jeśli może nie daj Boże, błądzę Tu chodzi o dobro, bo nam będzie dobrze Nie muszę być-być-być, nie muszę być-być-być Nie muszę być geniuszem żeby wiedzieć, że Każdy wyjazd uświadamia mnie bardziej Dosyć już schematów, które podcinają gardziel Jestem desperatem, chuj, że ziomek nie rozumie Łatwiej wyłapać kłopot niż wydobyć się umieć Unieść ponad cały burdel materialny Nie trzeba być geniuszem żeby dotrzeć do prawdy