[Refren x2] Bla Bla Car'em z miasta do miasta, Uberem przez miasto Wstać nad ranem to jakaś porażka, nie ma kiedy zasnąć Znów nie śmierdzi banknot, pachnie coraz bardziej, wiesz Wpadłem tu tylko po cash, jestem tu przejazdem [Zwrotka 1: Beteo] Nie wiedzą co robię tu i to jest dobre w chuj Ta dupa się patrzy i pyta o fotkę, nie świruj ty suko i poleruj Ale nie obiektyw, będę wniebowzięty Ty wyszłaś już z wyra, więc czego jęczysz, nie no baby Nie mam czasu jestem tu tylko po pengę i się zwijam To za gierki odbijam piłeczkę jaki będzie finał wiadomo Papier, latorośl czy spalone to se spuszczę czapkę na czoło Wszystko jest git, nawet za frajer tu wszystko jest git Robię ten kwit Nie zawsze z rapu ma starczyć na więcej niż kozackie papu Żadne szlugi na pół Choć mała co leci na pengę dostanie pojarą na gębę I było warto? W sumie nie wiem, muszę lecieć W sumie nie wiem co powiedzieć Ona pyta "może w balet polecimy?" Idiotko, ja wpadłem tu tylko po hajsy, a nie w odwiedziny [Refren x2] Bla Bla Car'em z miasta do miasta, Uberem przez miasto Wstać nad ranem to jakaś porażka, nie ma kiedy zasnąć Znów nie śmierdzi banknot, pachnie coraz bardziej, wiesz Wpadłem tu tylko po cash, jestem tu przejazdem [Zwrotka 2: ReTo] Nie ma tak, że tu nie chcą mnie, często jest że niunie chcą mnie Hejty plują się tylko w necie, a nie ma ich jak gram live on stage Jestem tam to swój iPhone bierz, idę sobie i foty, foty
Tak zapierdalam naprzód, jak radary łapią mnie foki, foki Kręcę baty na tą smutną scenę, a nikomu nie jest tu do śmiechu Pełne szklanki, puste sumienie, mokre karki, rap na bezdechu Dziś mam wielokrotność mej pensji z Big Stara Mnożę ją, kurwa, gdy robię co lubię, a lubię co robię to se zapierdalam Nie dziwne, że Ci opada kopara, ja budowałem pozycję od zera Nie dziwne, że tu wjechałem jak taran, wjazd na ambicje robiłem już nieraz I nawet kiedy gdzieś jestem przejazdem, nie pragnie nikt po mnie jechać w ogóle Jak na monitor jedynie masz parcie, to w pisaniny te wbijam po kule [Refren x2] Bla Bla Car'em z miasta do miasta, Uberem przez miasto Wstać nad ranem to jakaś porażka, nie ma kiedy zasnąć Znów nie śmierdzi banknot, pachnie coraz bardziej, wiesz Wpadłem tu tylko po cash, jestem tu przejazdem [Zwrotka 3: Żabson] Muszę wydawać ten hajs, żeby coś dla was wydawać Żeby wydawać ten hajs, muszę coś dla was wydawać Dla mnie dom to cały kraj, baza to Warszawa Jestem tu przejazdem, haa, więc niech Cię ściśnie szlaban Przez trzy miesiące latem miałem w Mercu szafę W sercu trzymam kocią łapę, choć znalazłem chatę Do złych rzeczy pociąg łapię, przerwa na THC To wciąż lecę dobrym torem, bo rodzice są z PKP I nie jeżdzę w tym Uberze, prędzej w Asie Myślisz że ze mną pojedziesz? siedzę w innej klasie Nie wiem co mi chcesz powiedzieć, bo tego nie łapię Jeżdżę sobie na rowerze, jak baba na kwasie