Czarny magnetofon, subba** włączony Kupiony w Peweksie za dolce i bony Wysłużony, lekko zdewastowany Wciskam klawisz „Start”, uruchomione membrany Rytmiczne dźwięki lecą już po całej chacie Mój magnetofon jak stary przyjaciel Bez żadnych stresów i zbędnych ciśnień Muzyka do dziś dzień daje mi odpocząć Zebrać siły, by kolejny dzień rozpocząć. W 2005 roku wyszły dwa albumy z najlepiej chyba dobranymi beatami w historii polskiego rapu. Pierwszym jest „Drewnianej małpy rock” donGURALesko, drugim „Moja gra” Wojtasa. W obu przypadkach personel nieco się różni: Gural brał muzykę od m.in. Kut-O, Haema, Kady, Larwy z Mikserem, zaś reprezentant Wzgórza – od IGS-a, Jajonasza czy Waca. Istnieje też część wspólna obydwu zbiorów, bowiem obaj raperzy korzystali z usług Tabba, DJ-a 600V i duetu WhiteHouse. To właśnie jego połowa, L.A., odpowiada za „Bez tego nie ma mnie”. Wydawałoby się, że autorowi bliżej do zachodniego wybrzeża, tymczasem ten podkład brzmi, jakby przygotowało go nowojorskie D.I.T.C. z myślą o debiucie Big L-a. Pianino jest obłędne, mięsista perkusja zlepiona z wydatnym basem również, zaś Waco świetnie wpasował wokalne ozdobniki. Nawet jeśli Wojtas rymuje zaledwie poprawnie, a Fu jak zwykle zbyt chaotycznie, to idealnie wkomponowują się w klimat retro, czasy graffiti, deskorolki, breakdance'u i wzdychania do Wielkiego Jabłka. Zapomniany klasyk