[Zwrotka 1]
Czekam na żarcie gapiąc się w szybę
W międzyczasie komuś podpisałem płytę
Na zewnątrz widzę upadek w czystej postaci
Ten ziomuś kiedyś mi pomógł, czas najwyższy się odpłacić
Pamiętam: z domu byli bogaci - przykre
Jak w ciągu roku można wszystko stracić
Wołam go: siadaj, nie pytaj, kto zapłaci
Domawiam satay dwa razy i mango la**i
Zjadł i mówi: „i tak mi się upiekło
Kiedyś żyłem jak w niebie, potem przeszedłem przez piekło
Dziś mam mnóstwo niczego, jakoś umiem żyć z tym”
W sumie zostajesz z niczym jak się urwie ten film
Ha, optymistyczny pesymizm
Częściowo go podzielam przez następne pół godziny
Poruszył wątki jak publiczny dług
Wirusy, krach, skład chemicznych smug
Uff, jak zrobiło się ponuro
Wtedy szybko zmienił temat, zaczął cisnąć z popkulturą
„Kopiuj-wklej, taki styl”, tak to ujął
Płacę, wychodzimy, znów unoszę wzrok ku chmurom
4.20, choć to nie Niderlandy
Park, zapalniczka, spliff, czas mamy idealny
Nie odmawia, zanim go wyrwało z kapci
Spytał, czy pomagam, bo wniósł wczoraj siatki mojej babci
[Scratche]
Błądzę wśród ludzi, tematów rozmów
Na żaluzjach tańczy słońce
Patrzę! Ot, tak po prostu
Czekam na żarcie gapiąc się w szybę
Czekam na żarcie gapiąc się w szybę [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]