[Zwrotka 1]
Jadę ulicami a właściwie się tu wiozę
Czarny lakier, czarne fele, czarny Range Rover
Rozbity iPhone, jebać go, kosztował marne grosze
Nie pytaj mnie skąd mam hajs, jak chcesz fakturę, bardzo proszę
Widzę jednak, że bez VAT-u dobry Panie Boże
Chuj mnie to boli i tak połowę im dołożą
Plącze się dzianina, same dziwne bluzy tworzą
Wiosna, lato, jesień, zima, tak o każdej porze
Białe gówno ptaka ozdobiło komuś mordę
Pod łokciem mam lodówkę, zawsze w niej browary wożę
Jebać wszystkie inne piwa, liczy się Stoprocent
Mama pyta czy chcę jakiś przelew, bardzo proszę
[Refren]
Sześć zer, już dawno zarobiłem sześć zer
Sześć zer, sześć zer, bardzo proszę
Sześć zer, już dawno przejebałem sześć zer
Sześć zer, sześć zer, bardzo proszę
Sześć zer, już dawno zarobiłem sześć zer
Ubrania, muzyka, sport, ulica, bardzo proszę
Sześć zer, już dawno przejebałem sześć zer
Wóda, kokaina, zryta psycha, bardzo proszę
[Zwrotka 2]
W tym pokoleniu co spróbowało aż dwóch systemów
Płacimy podatki, ZUS, nie mówiąc o ubezpieczeniu
Tacy jak ja, chcą życie mieć premium
Zamawiać wszystko co dają, nie patrzeć nawet w menu
Nie ma ale, bo jak idę na balet
Nie wysypuję za kołnierz, wysypuję na talerz
Rano zamówię kawę i wracam kurwa do tyry
I harakiri wypluwam se flaki i jebać żale na Facebooku
Same przedszkolaki, mówię nie stanowcze dla dziecięcej p**nografii
Social media to jest szajs, chyba, że jest z tego hajs
Niech Google mi na konto płaci
Ludzie raczej słabi są, ja to dobrze znoszę
I niech jadą mi jak chcą, póki hajs tu koszę
Zamówiłem w klubie wypasioną lożę
Kto Winiemu poda kokę kiedy zaniemoże
Barman pyta czy polać kolejkę, mówię bardzo proszę
[Refren]
[Zwrotka 3]
Wiosenny piątek znowu jadę tu sportowym Range'm
Nigdy nie jeżdżę najebany, kurwa tak nie jeżdżę
Nie ćpałem już od miecha, jestem dzisiaj aż za czysty
Bleta w mordę gnojom, chuj w dupę policji
Smak mojego życia jak Stoprocent piwo
Ma w sobie goryczkę, wchodzi, że aż miło
Zamiast bolesnej miłości wybieram Roksa primo
Siódma runda, siódma rano, nokaut wracam czarnym limo
To jest Polska, islamistom tutaj zimno
A ten szariat sobie schowaj bo ci ziomki w mordę pizną
Moja ekipa tutaj śpiewa tratatata
Essa, wielka, silna, zdrowa i bogata
Mam czterdzieści lat, moje plony idą w świat
Stopro rap, uqad sqad, essa sound, właśnie tak
Mózg jak karabin, mógłbym zgładzić kogoś, zabić myślą
Ciągle w pogoni za tą zajebistą liczbą
[Bridge]
Siedem zer, chciałbym zarobić kiedyś siedem zer
Potem osiem zer, zarobię kiedyś dziewięć zer
[Outro]
Sześć zer, już dawno zarobiłem sześć zer
Diler pyta czy podlecieć jeszcze, bardzo proszę
Dziwka pyta czy z kimś jestem, wódka mnie pyta czy może chcę w pysk, bardzo proszę
Gały wielkie niczym Karkonosze
Jestem agnostykiem, może dobry mi Pan Bóg pomoże
Nie widziałem nic, nie zobaczę to się nie położę
Diler pyta czy chcę jeszcze, styka, o mój Boże
O o o o bardzo proszę
Wyrastają mi pomysły niczym Karkonosze
Jestem agnostykiem, miłość mi pokaże drogę
Essa [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]