1
Co jeśli prawda naprawdę to kłamstwa?
Urwał mi się film, oni kręcą jak Wajda
Chcieli mi zrobić pogrzeb bez zwłoki
Bo nie nauczyli się latać po bitach - nieloty
Byłem zbyt nisko, wyjdę sobie z podziemia
Jak życie pozwoli nie wrócę tu szybko
Nie mam serca, bo jedna z drugą, je skradła
Kolejna panna się tu rozkłada, może dlatego, że jest martwa?
Mała, możesz u mnie dojrzeć to żaden kłopot
Wpadła jak śliwka w kompot
Nie jestem bananem, ale zarobie kokosy
Mimo, że pedant, to wcale nie taki prosty
Dbam o linię, nie będąc na diecie
Opanowałem stillo, którego nie rozumiecie
Jak wydziaram se portfel, pełen ten portfel
Już zawsze będę przy forsie / ziomuś gdzie moje Porsche?
( dawaj kluczyki do Porsche )
2
Kocham burze, mam ciągle przebłyski
Jak dżentelmeni delektuję się whisky
Moje Ideały spoczywają w glebie
Panna mi się puszcza, ale nie będę jej trzymał tylko dla siebie
Była taka miękka, a nie mogłem jej rozgryźć
Momentami zbyt ostra, żeby jakoś złagodzić
Jak jesteś głuchoniemy, to nic nie ugrasz
Dobry ten adwokat, nie mówię o Kurtasz
Straciłem poczucie winy jakbym prowadził po winie
Se nawinę, że winę zrzucam na-winę
Siłą rzeczy, wpadłem w koleinę
Taka kolej rzeczy, że się nie wykoleiłem
Na taborecie uczyłem się jak wchodzić w pętle
Nigdy więcej, chyba odnalazłem zaklęcie
Źrenice to księżyc w nowiu, nie kodują konturu
W pełni nawet Młode Wilki będą wyły - z bólu
( ziomuś mów mi królu
Będą wyły wilki z bólu
Będą wyły wilki z bólu
Ziomuś, ziomuś, mów mi królu )
3
Przybili mi do trumny ostatnią deskę - ratunku?
Nie wiem czego chcieli więcej - wizerunku?
Nie dogodzisz mnie, wciąż wychodzę poza ramy
Nigdy za linię, kreski wolą tylko damy
Pytali o kontakt, a wciąż idę pod prąd
Nie muszę pływać bo bitach, żeby poczuć się orką
Mój brodzik to Wasze głębokie wody
Wersy to kneble, szczelnie pozamykają Wasze mordy
Chcą moją duszę, ale duszę ją w sobie
Mam na koncie tysiące powodów, żeby żyć nieskromnie
Gdyby potrącił mnie samochód to miałbym pecha
Ale jakbym wyszedł z tego cało to dużo szczęścia (he?)
Stoję jak posąg, ale jestem dobrze ustawiony
Wchodzę na szczyt, Ci przede mną wybudowali mi schody
Dwa pytania - Co czuje dziecko dostając rózgę
I co zrobił by kierowca, gdybym umarł jadąc w jego taksówce?
( siedząc w jego taksówce )
4
Szczęście dla mnie to ocean, powoli w nim tonę
Mów mi Monet, będę miał tone monet za domem
Postaw na mnie w ciemno, wszystko będzie jasne
Bez scenariusza i tak się nie odegracie
Gram na jedną kartę, one chcą mi się odsłaniać
Nie masz za grosz wstydu, to jesteś ta-nia
Bez haczyków, nie narzekam na brak brania
Czuję się jak Benjamin bu*ton, z wiekiem młodszy
Mam zmieniać się na lepsze, mogę być jedynie gorszy
Przejechałem się na ludziach, nie mając prawka
Role się odwracają - to ziomka jarała trawka
Tli się w nim nadzieja, prędko się nie ulotni
Za-rzuciłem trafnie, że rzuca panny jak lotki
Duże oczy od zdziwienia, nie jakaś manga
Pojedziemy was na migi, poprowadzę krav maga
To jak Archeologia nie biurokracja, bo odkryją podziemie gdy miną lata
Zawaliła się moja kondygnacja
Scarlett pokaż im faka
Pokaż im faka niech wiedzą, że Dablyu wraca