Kolejny wstaje dzień Kolejny dzień końca Pulsuje pięknem życie W cudownym blasku słońca I znowu serce rośnie I znowu wpadam w zachwyt Kolejny chwytam dzień Kolejny dzień szarańczy Narodów chrystus gnije I świnia w perłach tańczy Tak szybko nam mijają Te słodkie dni szarańczy Za matek brudne łona Ich pociech podłe gusta I ojców myśli czyste jak starych kurew usta Cynicznie wznoszę toast Bo przecież nikt nie patrzy A ja też tutaj gniję W te słodkie dni szarańczy Kolejny wstaje dzień Kolejny dzień końca Oto krajobraz triumfu Pulsuje pięknem życie
Pulsuje nieświadomi Żе nadzieja zdechła tu już dawno Nie pytaj mniе o drogę Bo żadnej ci nie wskażę Ja tylko wzgardzam życiem Plując na jego ołtarze Narodów chrystus gnije I świnia w perłach tańczy Tak szybko nam mijają Te słodkie dni szarańczy Rozpalcie więc nadzieję Bo nie ma już ratunku Ja też zmierzam donikąd Choć w zupełnie innym kierunku Za matek brudne łona Ich pociech podłe gusta I ojców myśli czyste Jak starych kurew usta Kolejny wznoszę toast Cynicznie, tak jak zawsze A gnijcie skurwysyny W te piękne dni szarańczy