[Zwrotka 1]
W oddali słychać krzyki tych, którzy nie dali rady
W oddali słychać kroki tych, którzy próbują wciąż
Nie dopuszczamy do siebie myśli, że zabijamy się
By tylko dotrzeć gdzieś, gdzie ponoć czeka coś
Nie chcę już Ci dawać rad, naprawdę
Choćby były cenne tu niczym złoto, bo kto oceni to?
Dostałem kilka ciosów w plecy tu za prawdę
Która po czasie ujawniała się, lecz czy to zmieni coś?
Szedłem za tymi, którzy byli mi bliscy nawet
Kiedy ich destynacją była tu ta przepaść, krawędź
Nawet kiedy ktoś tu wolał przechlać sprawę
Potem kajać się i pieprzyć, że musieliśmy coś przegrać razem
Wiem, że coś mi się udało
Ale myślę także o tym, że by zrobić to rzuciłem stado
Bo z nimi kurwa ciągle coś mnie spowalniało
Nie wiem czemu myślę o tym czy mnie widząc czują radość
Dziś..
[Refren] x2
Ty, komu przynosisz te kwiaty?
Na czyją część śpiewasz hymny i podnosisz dłoń
Czy wiesz jak wielu ludzi spisano na straty?
I że byłem jednym z nich z lufą wcelowaną w skroń?
[Zwrotka 2]
I piszę książki o ludziach
Zobaczyłem w nich coś, czego nie zobaczysz, wiem
Każdy z nich w środku jest dobry tutaj
Ale strach przed alienacją każe przykrywać to złem
Chujowe autorytety
Jak widzę kim się inspirują młodzi, mnie zalewa krew
Czy nikt nie widzi, że jest przesyt
I to co jest popularne, tu tak często bywa złe dla nich?
Ja czuję odpowiedzialność
Możesz śmiać się, ale wiem, że patrzą na nas jakoś bardziej
I idą za tobą, idą za mną
Panie raper, może czas zadbać o jakość, bardziej
Bo ile można tłumaczyć,że jest młodość, czasy popełniania błędów, czy to wiecznie trwa?
Jeśli rap ma tu coś znaczyć
To niech daje im coś więcej niż muzykę
Nie chcesz tak?
[Refren] x4