[Zwrotka 1] Chciałem zaprzeczyć tym wszystkim pomówieniom Dla ciebie ta niedziela będzie ostatnią niedzielą I to nie był żaden żart, dzisiaj cię opuści fart Szary skręci tobie kark Po drugiej stronie ciszy, jestem zimnokrwisty Wybór osobisty, wygra bardziej bystry Jestem za normalny na wasze kryteria Bo wiem co to praca i czym są wyrzeczenia Jak jesteś frajer to czuj się wyjebany Mam bliższych w rodzinie przez nich jestem kochany Wszystkie ofiary mają chrystusowe rany Mendy grają, że mnie znają, czuję się prześladowany Prowadzę proste życie, nic specjalnego Ogarniam monetę, by starczyło do pierwszego Co ty sobie myślisz, żyjemy jak królowie To nie moja wina, że pierdoli ci się w głowie Nerw sięga zenitu, człowieku bez kitu Co się pojebało wam od tego dobrobytu Chodzące reklamy chcą tylko zaszczytów Ja jestem człowiek Szary, co składa rym do bitu Nie potrzebuję sławy, splendoru, a monety Tu się nie wyżyje tylko z pensji wierszoklety Za to co zrobiłeś powinieneś kiepie wisieć Teraz wisisz mi, a wystarczyło milczeć
[Refren x2] Chcemy więcej, mogę więcej, mówi serce, w górę ręce Krew, pot i łzy po drugiej stronie ciszy, la la la la la nikt tego nie usłyszy [Zwrotka 2] Wychowała mnie ulica, bieda, smród i ubóstwo Praca i oszustwo, praca i nieróbstwo Krętactwo, matactwo, normalnie bogactwo Handel i pijactwo, dobroć i buractwo Prawda jest taka, że tutaj rządzi hajs Ja nie jestem gangsta, a to nie jest paradise Bunt jest tu na porządku dziennym, a głód Nie jest niczym tu przyjemnym To jak trzy dodać trzy, równa się sześć To jak zruchać tą kurwę, po czym zejść na AIDS Każdy musi jeść, to prosta algebra Zaszwęda się tu menda, przytną motyla pod żebra Gówno mnie obchodzi, kogo znasz ty pędzlu Nas tu nie obchodzą twe kamery na osiedlu Kosa to kosa, brat to jest brat Nauczyłem się jednego, do mnie należy ten świat [Refren x2] Chcemy więcej, mogę więcej, mówi serce, w górę ręce Krew, pot i łzy po drugiej stronie ciszy, la la la la la nikt tego nie usłyszy