w przelotnym ściśnięciu dłoni
płyciźnie szklanki gazowanej toni
gdy pot się grupuje
na pulsującej skroni
uciec byle dalej
choć nie bardzo ktoś goni
i być jak w kieszeni
i nie jak na dłoni
i gdy strzały padną
byś mnie zasłonił
pół nocy nie spał
lecz łzy nie uronił
wysłał esemes
podpisał anonim
gdy serce walczy
mózg się broni
zdarzają się nam dni ciepłe
i bez słońca
bez utraty gruntu choć rzeka dzika rwąca
bez egzorcyzmów wywoływania końca