[Zwrotka 1]
Jeśli już dzwonisz o tej porze
To miej odwagę się odezwać , tyle możesz chyba
Ej, jest czwarta nad ranem
Przecież słyszę Twój oddech, To pojebane !
To raczej żadna z moich dziewczyn
W tych relacjach byłem kiepski
Po co to mówię ? Nie wiem, lepiej bez słów
To przez to, że milczysz, a telefon wyrwał mnie ze snu
Jeśli mnie znasz to jesteś bestią straszną
Bo dobrze wiesz jak zawsze trudno mi zasnąć
Wyjdę na miasto albo przyjrzę się gwiazdom
I tak do rana będę walczył, w gardle mi zaschło
Czekaj łyknę piwa, dobrze że zawsze stoi obok, więc
Jak się nazywasz ? Nie mam ochoty tak dłużej
Już wiem kim jesteś, pierdolonym tchórzem
[Refren x2]
I znów budzi Cię jakiś głuchy telefon ze snu
I łudzisz się, że usłyszysz kogoś, to tylko echo
Jakbyś jebnął o beton, co z Tobą ?
Odbierasz i znowu gadasz sam ze sobą
[Zwrotka 2]
Jeśli jesteś moim kumplem, tak pomyślałem
To wiedz szmato, że właśnie nim być przestałeś
W końcu się dowiem co jest grane
Komu chce się dzwonić w nocy albo nad ranem
Musisz być niezłym świrem
Albo naprawdę coś strasznego Ci zrobiłem
Z tym, że jak tak przypomnę sobie, to
Musiałem zrobić to coś nieświadomie
Z resztą co to za kara ? Co ?
Zaraz rzucę tą słuchawką w pizdu, nara !
Każdy robi głupie rzeczy
A większość i tak ma to w dupie, nie zaprzeczysz
[Zwrotka 3]
Tato, to Ty ? Przecież to głupie
Jak w ogóle mogę o tym myśleć ?
Tak rzadko wierze w Boga bo miał w dupie
To że potrzebowałem Ciebie jak jeszcze nikt, wiesz ?
Odezwij się, może cudem uda się porozmawiać
Nawet jeśli Bóg się wścieknie, tonę w brudach wiesz ?
W domu jest pięknie dopóki w nas coś nie pęknie
Ja daję im tyle łez co uśmiechu
Ratuje mnie chyba poczucie humoru
I jak to jest, że w pośpiechu, gubimy wszystko
I zbaczamy nagle z torów
Pogadajmy o jednej z moich chorób
Może chociaż Ty wiesz co to ?
Bóg mnie rzucił na głęboką wodę
Krzycząc „polub życie jakim jest
Nawet jeśli to błoto!”