1
Poznali się w miejscu o którym powiem na końcu
Kolacje przy świecach, spacery, leżenie na słońcu
Dwa różne światy - on rockandrollowiec ona skromna
Oboje nie wiedzieli jak to ma wyglądać
Nie zastanawiali wcale się, wszystko samo szło
Byli razem niemal ciągle, całował na dobranoc ją
Grał na gitarze, ona uwielbiała słuchać
śpiewał średnio, ale nie o to chodziło tutaj
Wymyślał teksty o niej na freestyle`u
Romantyk w czarnej skórze co dla niej zdobywać kraj mógł
Uwielbiała go za poczucie humoru
Nikt jej nigdy nie rozbawiał tak jak on, on chyba dorósł
Albo oszalał kiedy zabrał ja nad rzekę
I zarzekał się ze dzięki niej jest szczęśliwym człowiekiem
Klękając przed nią, wyjął z pudelka pierścionek
Znamy się kilka tygodni, ale chce mieć cię za żonę
2
W białej sukni, do ołtarza prowadził ja starszy brat
Nie bój się ciągle powtarzał, ale sam strasznie się bal
Zestresowany jak na maturze wyczekiwał jej
Pragnąc by jak najdłużej trwał ten najwspanialszy dzień
He, patrzyli sobie w oczy, jak zawsze zresztą
Jedno tak, drugie tak i zawarli to małżeństwo
W podróż poślubną wybrali się w polskie góry
Dwa tygodnie mieli łazić szlakami, żyć z owocami natury
- żyjąc jak nigdy dotąd
Nie widząc poza sobą świata, chwile cenne jak złoto
Wieczorami przy kominku grali w karty
Przez okno widząc piękną stronę kraju, polskie Tatry
W ostatnia noc kochali się przy świecach
Ona patrząc mu w oczy prosiła go by obiecał
Ze będzie z nią do końca, trzymając ją za dłoń
Po czym wstała by z torebki wyjąć bron..
3
Spanikował, bo nie wiedział co jest grane
'Po co ci to, po co kurwa? Jezu, to pojebane!'
I gdy ochłonął w końcu, że mogli pogadać
Ona wzięła go za rękę i mu mówi, że się dobrze składa
Przecież i tak zostało nam niewiele dni
Przeżyliśmy piękne chwile, chcę pamiętać je tak samo jak ty
Nie chcę znów leżeć pod kroplówka w białej sali
Zapomniałam już na prawdę gdzie my żeśmy się poznali
Mi zostały dwa miesiące, tobie może nawet mniej
Odlicz sobie z dwa tygodnie z lekarzami, sztuczny tlen
Chcę umrzeć dziś, w głowie mając piękne chwile
Trzymając Cię za rękę, wiedząc kim dla mnie byłeś
Pójdziemy razem do boga albo donikąd wiesz?
Ale razem, tylko to dziś liczy się
Dam ci chwilę, przemyśl, to dobra kmina
Ja policzę do dziesięciu, potem mnie nie powstrzymasz