[Verse 1]
Napisać coś warto, mam weny chwilę
Sięgam po knigę, autor: Henry Miller
Piszą, że "życie i twórczość łączy szczerość"
Moje też, ale powiedz to raperom
Co robią z siebie wampirze bóstwa
Szczerzą kły i nie widać ich w lustrach
Ja nie mówię szeptem, gdy mówię, kim jestem
Nie wybieram epitetów dlatego, że są bielsze
Lub czarniejsze albo bardziej kolorowe
Jeżeli już to bardziej Karolowe
Bo Pjus i Karol to nie jest dwóch typów
Nie gram, nie udaję, nie stosuję chwytów
[Bridge]
Nie mówię szeptem, gdy mówię, kim jestem
Dzielę się sobą, gdy dzielę się wersem
Rap jak fotografie, choć nie wpadam w kliszę
"pisz tak jak żyjesz, żyj tak jak piszesz"
[Verse 2]
Możesz być znużony tekstami na tej płycie
Lub rzygać już odmianą czasownika słyszeć
Ale nabierzesz szacunku do tych wersów
Jak głuchotę będziesz tłumaczył swemu dziecku
Albo raczej np. dopiero swoim wnukom
Przypomnisz sobie typa, co miał sztuczne ucho
Może w twojej rodzinie będzie osoba głucha
Nie życzę tego wcale! jak mówią, odpukać!
Przypomnisz sobie, jak poznasz ten dramat
Typa, który wstał, choć był na kolanach
I mówię to ja -gość z metalem w głowie
Co nie mówi szeptem, jak pytają go o zdrowie
[Bridge]
Nie mówię szeptem, gdy mówię, kim jestem
Dzielę się sobą, gdy dzielę się wersem
I by mówić o chorobie nie mam problemu
"będziesz śmierci tak blisko, zrozumiesz dobrze czemu"
[Verse 3]
Nie mówię szeptem, gdy mówię, kim byłem
Teraz mam chwilę, teraz mam siłę
By kłamstwo zwać kłamstwem, zdradę zdradą
A bycie palantem nie tylko wadą
Ale nawet tej samokrytyki zasób
Nie jest w stanie już - co? cofnąć czasu
Ani dawnemu ego wybić tamtych zębów
Bo co z tego, że przyznaję się dziś do błędów
Skoro nie umiem ich obrócić w niebyt
Twoje szczęście zastąpiły moje potrzeby
Już nigdy nie zastąpię Ciebie swoją pychą
Kocham Cię, nie będę mówił tego cicho
[Bridge]
Nie mówię szeptem, gdy mówię, kim jestem
Dzielę się sobą, gdy dzielę się wersem
Ale serce i ciało ma tylko ona
"będę starzał się z nią, bo ona to ma”