[Zwrotka 1: Dan]
Świadek jehowy, znowu puka coś do moich drzwi percepcji
Po co miałbym się otworzyć jako pierwszy?
Życie bez presji, nigdy nie będę pierwszym lepszym
Tobie niech otworzą oczy jako pierwsi
Dla mnie to prestiż, jak robisz to co chcesz dziś
Ponoć płacą słono jak jesteś najlepszy
Nie milczę jak widzę, że idziesz z modą, nie bądź śmieszny
Daję słowo, jestem nie z tych
Jeszcze przyjdzie kres tych którzy ubóstwiają trendy
Wróże Ci żebyś sam wiedział, jak masz przeżyć
W koło same uśmiechnięte gęby, to jest ten styl
Bo ten świat jest po prostu śmieszny
Nie mam lekcji dla Ciebie tu jeśli nie zamykasz gęby
Jebie, czy nie masz obiekcji
Jakbym myślał o tym to bym nigdy nie śnił
A tak kiedy kończę loty mogę zrobić parę godzin przerwy
[Zwrotka 2: Dan]
Nie żyję w liczbach, żyję tym co daje płomień
A przez nabrany dystans dziś mam pole na rozpęd
Nie zawsze było dobrze, dziś to jest moje bo przejścia
Przekuwam tak, by tworzyły zbroje nie do przejścia
A skoro szukam miejsca dla siebie gdzieś tam
Szukaj mojego cienia gdzieś nad, miastem to pewniak
Pierdolę talent gdzieś mam, co tam nagrałeś, tutaj sens ma
Przepracowanie, żyły pękające od tętna
Nie chcę być hologramem
Żeby życie spierdalało mi przez palce
Nie wiem czy łapiesz skoro jesteś z nim w tej samej wadze
Kładę na wagę każde słowo zanim to dostaniesz
To są detale także prosto z nich to pchamy dalej
Nie szkoda mi błędów, to prosta akcja
Życie od weekendu do weekendu to już standard
I stale szukam sensu, żebyś to sprawdzał
Widzę światełko w tunelu, to halucynacja [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]