Góra
Chmury pękały czarne
Coraz czarniejsze
Jakby koni frygijskich
Groźne tabuny
Aż grom
Przeszył obraz niedokończony jeszcze
A model spadał
Głową w dół
W płótno i wrósł
W ciepłe jeszcze kontury
Nagłego olśnienia
Aż grom
Przeszył obraz niedokończony jeszcze
To był ranek
A ty się śmiałaś do mnie z portretu
To był ranek
A ty się śmiałaś do mnie z portretu
To był ranek
A ty się śmiałaś do mnie z portretu
To był ranek
A ty się śmiałaś do mnie z portretu