Minęło wiele miesięcy, Ale mnie nic nie minęło; Czas dla mnie w miejscu przystanął; Takie jest, chłopcy, takie jest piekło Na odgłos kroków po schodach Serce wciąż skacze do gardła, Że może jednak to ona, Ona to piękna moja zagłada. Ach, kiedy znowu ruszą dla mnie dni? Noce i dni! I pory roku krążyć zaczną znów Jak obieg krwi Lato, jesień, zima wiosna - Do Boliwii droga prosta! Wiosna, lato, jesień, zima - Nic mi się nie przypomina! Ni żyć już można, ni umrzeć.
Wypłakane łzy doszczętnie; Oddycham ledwie i z bólem, Kością mi w gardle staje powietrze Czy tak już będzie i będzie, Boże mój, Boże mój, Boże. Zawsze i wszędzie w obłędzie, Boże mój, wbiłeś we mnie wszystkie noże! Ach, kiedy znowu ruszą dla mnie dni? Noce i dni! I pory roku krążyć zaczną znów Jak obieg krwi Lato, jesień, zima wiosna - Do Boliwii droga prosta! Wiosna, lato, jesień, zima - Nic mi się nie przypomina!