[Zwrotka 1] Czwarta rano w GDA, znowu nie mogę spać Z myślami wieczne MMA, dokąd zmierza świat? Jednego z przyjaciół opuścił brat I każdy z nas odczuwa jego brak Sam wiele razy myślałem, że to koniec I przez to nienawidzę miłości, która nieraz bywa jak kat Szare niebo płacze, te same ulice wyglądają dziś inaczej Nie zmienią nic łzy wylane za stratę Nie przywrócą żyć, które pokryte piachem są [Refren x2] Wychodzę na dach, by popatrzeć Na moje miasto skąpane w kłamstwie Czuję, że chce we mnie zatrzeć Ostatki uczuć i pozbawić duszy na zawsze [Zwrotka 2] Apatia chce mi inny tryb nadać Deszcz? Który to już dzień pada?
Stres? Nie pozwól, by ten Cię zjadał Co dzień to sobie powtarzam Mniej przyjaciół, więcej wrogów Jak nie wiadomo, o co chodzi, zawsze jest jeden powód Jak nie wiesz komu ufać, to nie ufaj nikomu poza sobą Bo sam ze sobą od kołyski do grobu Jesteś, żyjesz, serce bije, oddychasz I nieistotne, który raz się potykasz Bylebyś tonąc się brzytwy nie chwytał Bo niejeden poda ci ją, by z Twojego koryta jeść [Refren x2] Wychodzę na dach, by popatrzeć Na moje miasto skąpane w kłamstwie Czuję, że chce we mnie zatrzeć Ostatki uczuć i pozbawić duszy na zawsze [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]