[Zwrotka 1: Gruby Mielzky]
Wielu z Was myśli, że to rozrywka, że każdy z nas
Za nogi chwycił Pana i do dziś trzyma
Tracimy więcej niż inni, prawda jest przykra
Ludzie są z nami, gdy słyszą brawa
Gasną światła, widzisz jedynie plecy
W czterech ścianach bólu, bez okien, drzwi
Nie mamy nic, szklanka wódki i pety
I zeszyt pełen słów, to ja i Ty
Na celowniku całe życie wśród bestii
Osiągasz cele, które nie dają szczęścia
Widzą reklamę, kiedy czują Twój prestiż
Cztery uściski ręki, uśmiech do zdjęcia
Setki godzin i wyrzeczeń bez nagród
Trochę forsy, parę wypiętych dup
Nie ma miłości, nie ma nic, nie ma nas już
Po czasie spadasz na ziemie, wita Cię chłód
Trzysta sześćdziesiąt stopni, gra czyni bestię
Ledwie ustałem walkę z sobą samym, a jednak jestem
Liczę, że czas leczy rany
Ja i Ty, pieprzona rap gra, dałem Ci serce
Każdego dnia żyjemy jak zwierzęta
Kupujesz dusze, wyrywasz z ludzi wszystko
A mimo to nadal nie umiem przestać
I kocham to jak nigdy, to pierdolony hip-hop
[Zwrotka 2: Diox]
Otwieram oczy, łapię duży haust tlenu
Życie się toczy, mam na ustach smak spelun
Wódka za friko pseudo-biznesmenów
Co hip-hop poznali siedząc w ciepłym fotelu
Dupy gorące, jak groupies z afteru
Pragną pić by się upić i rżnąć jak w burdelu
Wódka i tynk ze ścian z domu dilerów
Pobudka! Wypierdalaj stąd, nic nie mów!
Gra zmienia ludzi, gdy Ci chcą ją zmienić
I gaśnie im prawda, jak światła ze sceny
Pierdolony rock'n'roll, którym żyjemy
Miał trwać pięć minut, trwa któryś rok z kolei
Nie wierzę w nic już, odkąd gra zmienia Ciebie
Odkąd doberman Snoop jest kundlem i gra reggae
Gra zmienia w bestie, ale Ty nie bądź głupi
Jeśli jesteś z nami wyrzuć ręce pod sufit!
[Bridge: Gruby Mielzky]
Trzysta sześćdziesiąt stopni, gra czyni bestię
Ledwie ustałem walkę z sobą samym, a jednak jestem
Liczę, że czas leczy rany
Ja i Ty, pieprzona rap gra, dałem Ci serce
Każdego dnia żyjemy jak zwierzęta
Kupujesz dusze, wyrywasz z ludzi wszystko
A mimo to nadal nie umiem przestać
I kocham to jak nigdy, to pierdolony hip-hop
[Cuty: RakRaczej]