[Zwrotka 1: L.U.C]
h*mo sapiens suma sum cech
Mętlik, 4 minuty na to by odnaleźć drogi
Swej sens w czasu wszech pętli
Grzech tętni tu tam harmonia lutni
Eksplozja miłości wybuch atomowych wyrzutni
Naturą piękni, okrutni, ledwie ulepieni maturą
A już niczym sputnik wysłani w życia kosmos
Skutki nie ma tu nawet dwóch dni na te tony
Pytań ozterek i wewnętrznych kłótni
Którędy? Tu przyjaciele tam mendy?
Te same błędy kłęby myśli w butli
W uszach sekund klik, ten klik
Wciąż grunt im spod nóg fik mig i znów mętlik
Nieraz wymiękli w labiryncie opcji
Chęci i obietnic który bóg im oświetli
Drogę przez kolorowy śmietnik
Tylu tu w luksusie smutnych
Zmanipulowanych wychowaniem wędlin
Biedni nie na ten dek wsiedli
A przecież w każdym z nich ukryty skarb się tli
Oto to to fakt tatata bakteria na preriach dna
Ma zakodowany trak tu projektor, predyspozycji takt
Jako życiowy wektor, o którym nie powie w tivi lektor
Oto boski szmaragd, patrz kosmos to jeden wielki znak zacz
Nie szukać siebie choćby 1000 lat a potem skacz
W bezkresie swój byt spełnieniem skromnie zaznacz
[Refren: L.U.C, Rahim]
życie odmienia się przez tajemne przypadki
Krótkie spięcia, przeczucia, urwane kładki
Życie odmienia się przez tajemne przypadki
Symbole, znaki, wzloty, nagłe upadki
Życie odmienia się przez tajemne przypadki
W oceanie dróg nieświadome statki
[Zwrotka 2: Rahim]
Żył sobie raz pewien osobnik
Który na przekór insomnii
Szedł po swój pomnik
Szukając pochodni wydeptał chodnik
Podeptał ogniwa nader logicznej zbrodni
Poczuł podryw ziemskich pragnień hordy
Ordynarnie wyjętych spod eskorty
Fortyfikacją swego ego na 2 fronty
Dechami zabił wgląd na nowe horyzonty
Był sobie raz pewien ludzik
Który śnił słodko z nadzieją że się nie obudzi
Choć maluczki pragnął czuć się jak ci duzi
Lecz nie patrzeć, nie słuchać, nie myśleć, nie mówić
I tak brnąc labiryntem wkroczył w tunel
By za winklem mroczny ujrzeć strumień
Tam generalnie zapomniał o swej dumie
Sam po omacku wyruszył piorunem
Ściany posłużyły mu za opierunek
Cwany przed siebie obrał kierunek
Plany obrazował odręczny rysunek
Marzył by ujrzeć łunę wydaną przez lunę
Brnąc wygrywał potyczkę za potyczką
Tnąc wskazówki napawał się czystką
Nie wiem czy był zawodnikiem czy niczką
Niestety tunel okazał się ślepą uliczką
[Refren: L.U.C, Rahim]
życie odmienia się przez tajemne przypadki
Krótkie spięcia, przeczucia, urwane kładki
Życie odmienia się przez tajemne przypadki
Symbole, znaki, wzloty, nagłe upadki
Życie odmienia się przez tajemne przypadki
W oceanie dróg nieświadome statki
[Outro: L.U.C, Rahim]
życie odmienia się przez tajemne przypadki
Symbole, znaki, wzloty, nagłe upadki
Życie odmienia się przez tajemne przypadki
W oceanie dróg nieświadome statki [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]