Znów sam przeciw sobie
Frustracja w mieście fabryk lnu
Odrzuć strach i poczuj wolność
Wolność wyrwie cię ze snu
Noc zakryła płaszczem
Niebo zbrukane krwią
Chodnikiem płyną rzeki świateł
Tańczą cienie, oczy lśnią
Sznur latarni się zapętla
Zaciska szyję
Moje lęki, moje fobie
Teraz tym żyję
Nasze Czerwone Miasto
Nie pozwala zasnąć
Wciąga w przepaść rozdeptaną
Codziennością taką samą
Narkotycznie odurzony
Znowu nie widzę granic
Między piekłem a tym co
Ciągle jeszcze przed nami
Czasami gubię się
Czasami brak jest wiary w sens
Ciągłej walki z tą czerwienią
Rdzawych murów, martwiej ziemi
Samotność grozi śmiercią
Ostrza w ciemnych bramach
Miłość lekiem na samotność
Nawet miłość nieudana
Potłuczone szkło znów w pięściach
Z krwią uchodzi gniew i strach
Znów sam przeciw sobie
Jak za starych lat
Nasze Czerwone Miasto
Nie pozwala zasnąć
Wciąga w przepaść rozdeptaną
Codziennością taką samą
Narkotycznie odurzony
Znowu nie widzę granic
Między piekłem a tym co
Ciągle jeszcze przed nami [Tekst i adnotacje na Rock Genius Polska]