[Zwrotka 1]
Palce - zesztywniały od zimna
Schowana w rękawiczkach dłoń straciła barwę
Stała się bardziej sina, ślina owinęła się jak lina
Wokół zębów tańczy z językiem
Słowo kurwa mać, jestem magistrem!
Pcham wózek z makulaturą, kiedyś stąd prysnę
W głowie tworzę receptę na biznes
Bo nigdy nie szedłem, nie pójdę za łatwiznę
Oddaj - po pierwsze mój czas
Ty tam na górze, przecież też kochasz rap!
Nie mogę skończyć jak pieprzony łach
Jak B-boy zwinąłem w pięści swój strach
Oddaj - po drugie wiarę
W to, że mamy talent i choć zysków wcale
To na piedestale myśli, by nie skończyć za barem
I w szale nie zamarznąć tu dalej
A tak w pełni poważnie, to nie chodzi o kwestie
Napierdalania na życie, że jest złe i niedorzeczne
Na co mam pytać, gdzie jest moje miejsce?
Skoro można je zaklepać na najbliższym zakręcie
[Zwrotka 2]
Można żyć w pół śnie, samemu skraplać los
I od żony zrobić sobie przerwę
Po tym jak zajebiesz sobie w nos
Wziąć dziwkę i poczuć, że dymasz konserwę
Metamfetamina następnie, skok w dół, siedem pięter
Twój mózg daj sygnał, że bruk miażdży szczękę
Że puls przy tym blednie
Czy nie lepiej było się zachwycać się miejscem?
Pieprzyć, Sztuka ta przez duże S, małe z
Zachwyt wierszem, obrazem czy jedną z rzeźb
Zrozum, że o Ciebie walczę
I staram się wyczulić każdy receptor na prawdę
Nie pozwolę zabić tego, co kształci charakter
Tworzy z mężczyzny ojca, a z kobiety matkę
Więc rozbij o ścianę bezosobową maskę
Za zakrętem jest droga by zwalczyć apatię!