[Zwrotka 1]
Za siódmą górą i za siódmą rzeką
Żyła sobie dziewczynka, co miała piękny dekolt
To nie było dziewczę, które nosiło czerwony kapturek
Nie Kopciuszek, nie dziewczynka sprzedająca zapałki
Koniec bajki, na bok żarty
O tak działają na mnie te kształty
Falujące jak Bałtyk lub Ocean Atlantycki
Kiedy patrzę na twe cycki
To przede wszystkim staję się porywczy
Moich brudnych myśli nie da się wyczyścić
Dlatego nie zgrywaj księżniczki
Wiesz co w trawie piszczy
I te twoje koronkowe staniczki
Na ten widok przekręcam się jak licznik
Wzrokiem go pożeram jak partnerów modliszki
Piersi gładkie jak policzki, apetyczne jak owoce wiśni
A na każdej guzik magiczny
Chcę zostawić na nich swoich palców odciski
Chcę wystąpić w roli odkrywcy
To sen, który się przyśnił, ale może nigdy się nie ziścić
Jednak wystartuję, spróbuję wygrać ten wyścig
Dla nagrody w postaci twoich piersi zamiast laurowych liści
[Refren]
Wreszcie może je popieszczę
Może chociaż raz ujrzę je
Chodź ze mną na tapczan
Daj mi je pogłaskać
Przecież wiem, że też tego chcesz
Oddam ci swe serce
Oddam ci co zechcesz
Oddam wszystko za wdzięki twe
[Zwrotka 2]
Stoję za mikrofonem i płonę, a one ciągle przybierają na masie
Nie inaczej, widzę je w pełnej krasie
Nie wystarcza dłoni moich zasięg
Lecz jak powiedział Ptasiek
"Przecież to tylko dwa przerośnięte gruczoły"
Więc co mnie tak ciągnie jak do ula pszczoły?
Na punkcie słodyczy jestem chory, oto smakołyk
Kołysz nimi, kołysz, jak łodzią fala
Nie przestawaj, nie czekaj na brawa
Ja wciąż będę cię namawiał
Bo to co masz, to dla zmysłów trawa
Na ten widok zawsze będę sapał
Wyciągał szyję jak żyrafa
Coś mnie dusi za gardło jak krawat
Umrę na zawał, jednak pozdrawiam w swoim imieniu
Twe wzgórza o strategicznym znaczeniu
Ty masz czym oddychać, a mnie brakuje tlenu
Robi się gorąco nawet w cieniu
Gorąco jak we wnętrzu pieca
Gdy dźwigasz swoje piersi jak turysta plecak
To mnie podnieca
Niczym przemówienia, które podniecają tłumy na wiecach
Na tę chorobę nie ma lekarstw
Oto mleczarnia, o której nie śnił nawet mleczarz
Topnieję jak świeca, nawet w dresach jesteś taka kobieca
Słuchasz wyznań Prezesa, na przyszłość się polecam
Na całe tysiąclecia, wszystko mogę ci obiecać
Oddaj cesarzowi co cesarskie i mów na mnie "cesarz"
[Refren]
[Zwrotka 3]
Nie bądź niedotykalska, a zwłaszcza daj je pogłaskać
Jeszcze młodziutka, a już taka laska
Kto by pomyślał, że to osiemnastka
Cycata małolata - dla ciebie rymy splatam
To dla ciebie ten kawałek rapa
Zaraz eksploduję jak granat kochana
O co ten raban, na wszystko się zgadzam
Nie bądź taka, błagam na kolanach jak palant
A mój dramat to obraz wspanialszy niż Panorama Racławicka
Pozwól mi go dotknąć, choćby w rękawiczkach
Jakby ktoś miał wątpliwości: dalej wykładam o cyckach
Widoku dokuczliwym niczym prohibicja
Niczym bóle mięsni, ach te piersi
Chciałbym je pieścić tak bardzo, że to w pale się nie mieści
Jeszcze kilka lat temu byłaś płaska jak naleśnik
A teraz, a teraz słowami tego nie da się określić
Więc to koniec pieśni
[Refren]