Kokon Tak, tak tak... Kolejny dzień wstaje dlamnie (tak!) zamierzam złapać go i ścisnąć aż wypuści sok Po co wciąż patrzeć , jak życie ucieka mi przez palce. To mój czas o radość zawalcze Powiesz że to paradoks- ja wciąz mam w sercu nadzieje że może być lepiej Więc kolejny raz kolejny dzień nie zamierzam poddać się i chcę spróbować raz jeszcze Zbyt wiele lat zbyt wiele chwil pozwoliłem ukraść sobie, choć moje mogły być Kiedy ogladam się widze ten cień- to kokon który na sobie musiałem nieść Możesz go nazwać jak chcesz ale sam wiesz co prawdą jest Krępuje ruchy skraca oddech sprawia że przestajesz śnić przestajesz być Zamiast uczyć się z tym zyć wyciągnij ręke po szanse Ref . Przerwij to , przerwij to -możesz z tym żyć, ale co to za życie?
Przerwij to przerwij to Następny dzień wstaje dlamnie tak , już tylko modle się żeby odnaleść w nim sęs I nie odbijać isę od faktów życia zrozumieć z nich chociaż część. Przerwe ten kokon może zapomne wkońcu czym jest smak przegranej za sobą więc koleny raz następny dzień nieprzestane prosić cię o kolejną ostatnią szanse. Zamierzam zwolnić bieg zanim zostawie za sobą co ważne jest I w tej skorupie zrobie jedną szczelinę wytrzymam jeszcze chwilę oglądam się dookoła- jesteśmy bandą niewolników która będzie wolna więc niepooddam się chce życie mieć zerwe z siebie kokon bo już niechce tego nieść Niechcę tego nieść.. Ref . Przerwij to , przerwij to -możesz z tym żyć, ale co to za życie? Przerwij to przerwij to