[Zwrotka 1]
Tu piszę tej Magdzie, że dobrze
Akurat była w wojażach
Że niech gdy wpadnie w przelocie
Do tego spotkania dojdzie
Już taki kocioł radykalnie groźny stworzył
Dla moich zasad moralnych
Spokojnym krokiem przechodzę do ciebie sennej
Przez progi, schody hotelowe pachnące farbą i lizolem
Łazienki, fronty drzwi olejne
Spojrzenia kiepskie z kiepskich okien
Z butelką wódki
Z zimnym sokiem w skóropodobnej torbie brąz
Spod parapetów krople krop
Wypastowanym krokiem stąpam
Ze wstydem kupiłem kondomy
Jak się czerwony zrobiłem przy ladzie
Jak się patrzyła w spożywczym uważnie
Jak bym był nie wiadomo jaką zdradę targał za sobą i wlókł
Wzrokiem przejrzała na wylot, na wskroś
Zebrałem się w sobie i mówię jej sok
A ona, że co? A ja, sok miałaś kurwa mi podać!
Podała, to idę. Przychodzę do ciebie
Senna mi jawisz się we łbie, tajemnic grzesznych
Powietrzne pełne, pełne i oczy i serce
Dwanaście i dwieście, na drugim to piętrze
Przychodzę i jestem i czekam aż wejdziesz
I piję i wchodzisz i jesteś
[Hook x4]
Dwanaście i dwieście, na drugim to piętrze
Przychodzę i jestem i czekam aż wejdziesz
I piję i wchodzisz i jesteś
[Zwrotka 2]
Nogi mi rozkłada na tej pościeli
Stemplowanej na czerwono hotel
Numer pościeli, adres ośrodka, właściciela
Zająłem się fałdą, poczułem ten zapach
Którym spodziewał się poczuć
Popijam jeszcze
Zająłem się białą bielizną dolną, szarą
Fałdą, zapach Matko
Magda mówię jej Magda
Na nią wchodzę, głaskam
Po głowie, po cyckach, po piersiach
Jedna zdecydowanie większa
Od drugiej, fałda, zapach, palce, zapach
Magda, popijam, O bożesz ty mój co użyłem
Co się nie, w wyobraźni, natworzyłem
Scenariuszy, pozycji, smaków
A ona mi mów, że tamto to nie
Bo aż tak to się dobrze nie znamy
Tamto i tamto to nie, bo ona ma ambicję
Poważne plany
Dobrą pracę w dobrej firmie
Z perspektywami na awans
Wykształcenie, wychowanie
Zasady
A może opowiedz co słychać
To byśmy się lepiej poznali
A nie tak od razu
A nie tak po prostu
Kochany
[Zwrotka 3]
To ja myślę, że nie tak to wszystko
Inaczej to miało wyglądać
Wychodzę spod Magdy
I widzą ją jaką bym najpierw
Jaką ją trzeba było zobaczyć wpierw
Smutna i miękka i brzydka aż strach
I pulchna
Pulchność, pulchno ach!
Smutna i miękka i brzydka aż strach
I pulchna
Pulchność, pulchno ach!
Smutna i miękka i brzydka aż strach
I pulchna
Pulchność, pulchno ach!
A rudy na włosach to farba tłusta
A usta to szminka
A teraz te usta
Zostały w pościeli
Tam, tuż obok stempla wytarte
Nie było to warte zachodu
I w ogóle niewiele to warte
[Outro]
Magda zasypia
Biedna i dziwna
Ja piję do końca
I znikam