[Zwrotka 1: Pikers] Uczyłem się latać jak Videl, dzisiaj te chmury jedyne co widzę Marzyłem o szczytach, jak alpinista Miałem w kieszeni ostatnią wbitę I byłem inny niż dziś Nienawidzisz, że jestem inny niż Ty, jebać Cię Wlecieć na listy to były sny, gnoje z Zawady to były dni Ale oni są inni dziś, nie chcemy słuchać opinii dziś Trzeba być silnym ej, zostawić ślady, pamiętam te windy Cokolwiek idzie jesteśmy niewinni, co jest? Jesteśmy inni, o tak Możesz podać plik mi, zrobię klasyk mi to zajmie trzy dni Nawet kiedy kiedyś leciałem na free Robiłem to po to żeby ich załatwić A nie z zajawki, minęły lata i nie ma łatwo Dziś by chcieli to lecieć z kartki Zajeb mi jeśli też upadnę, w mojej grze kurwa nie ma mantry Nie gadamy z cieniasami, z lamusami, nie ma gadki Chcieliby tu melać na nas, nie ma tak, zabierz swe zabawki Lecimy z tym nawet jak tutaj nie ma trawki
Nigdy nikt nie chciał dema sprawdzić Bronisz ich? To w tym nie ma prawdy, jebać Nie ma was, same zera z nami Znaczy zera z wami, ja gadam o hajsie Mówię o tych blokach bo tam mam poparcie Zawsze razem z bratem na Zawadzie smażę baty raczej Wy się napinacie, mamy papier w łapie, w ogóle was nie łapię Boją się, znaczy zaczyna się i zostawiamy nasze znaki w czasie I słyszę siebie i już w waszym rapie Pewnie nasłuchali tu Anakina się Ojej, gadam nie od dziś, zostaw po sobie czyste niebo U nas jestem wrogiem numer jeden, bo nie wiem kto to Quebo Ja zawinę tą rybę w newsweek i zostawię pod sceną Wolą robić sobie świeże rapsy, ale i tak to powielą [Outro: Pikers] Oje, oje, to tak na nowy rok Zawada, Zawada, Zawada Zawada, Zawada, Zawada Zawada, Zawada, Zawada Ej, ej... [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]