[Zwrotka 1: Pikers] Przytłoczony życiem, kiedy wracam od koleżki A chciałbym usłyszeć raczej jakieś dobre wieści Nikt nie podniósł pięści, ale wiem, że chcą mnie skreślić Zamęt w głowie ciężki, gotowy by zrobić meksyk Chuj w te twoje teksty o nas, nie wyrobię z beczki Nazbyt lekki w moich stronach, tylko jointy setki Młodym dupom dasz tabletki, już nie możesz jeść ich Jestem pewien mojej pasji do grobowej deski Dałem im te trapy, ale chcieli ostrej treści Teraz pokaż to najlepszym, zabijam jak młody Pesci Suko rób to selfie szybciej, bo się trochę śpieszy Uwierz, całe życie chciałem z tym zeszytem, nie na zeszyt Łapa lepi się od topa dalej, Ty to frajer Co z tego, że nie wydygałeś się? Skoro odjebałeś Jesteś śmieszny, wkładam nowy papier w moje dresy Nadal ktoś nie łapie? Bo mam same nowe rzeczy Dostać diss'a tutaj, to jak w japę od kobiety Myślę o tym bagnie, kiedy palę to na stresy Takie teksty układałem kiedyś już Ale musisz trochę przeżyć by z tym pójść Uwierz, kiedyś to ciśnienie musi ujść Twoją sukę karmię tlenem z moich ust Jestem tu za sterem znów, jestem pewien moich słów Jestem bohaterem moich głów, wkładam w to kurewski trud Twój cały skład na jeden but Typy czekają na rozwój, co to będzie w końcu
Byli ze mną kiedy chcieli stłamsić mnie w zarodku Nie chcą dropsów, tylko koksu, znaczy więcej propsu Obcinamy sobie scenę na podniebnym stopniu Teraz każdy niebezpieczny i ma kiety do stóp Jest was więcej, więc to nie wygląda śmiesznie w gąszczu U mnie w mieście każdy zna się, to nie przejdzie, gościu Ziomuś nawet by Cię nie tłuk, on by psem Cię poszczuł Bez tych krążków nie otworzysz gęby pierwszy, gościu Też się popsuł, wszyscy czekają, aż zejdziesz w końcu Trap jest we krwi, więc to samo kręci się bez bodźców Aspołeczny, ale zbudowałem więcej mostów Wielkie rzeczy, ale widzę tylko cień ich postur Ktoś się rozpruł, że jak kokaina jesteś w proszku Kiedy wychodzi ta płyta? Nie wiesz, więcej postuj Mówią mi: "podawaj ksywy", niech się weźmie, gościu Oni sami się zabili, tu nikt inny nie zawinił Zwrota w jednej chwili, zgniecie Cię jak chleb do tostów Jesteś obok siebie, co nas różni rozkmiń Nie wiesz jak wiele nas dzieli, to jak pies bez wąsów Mam od chuja osób, oszukać nie sposób Prostuj się tu, prostuj; proszę, się nie gotuj Nie widzieli Cię na bloku, nie widzieli ziomów To jest na uszach i ustach, jak słuchawka telefonu [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]