Nie umiem sobie odpuścić, nie wiesz ciągle czemu Ty przez głowę do systemu Mi dostałaś się Długo chciałem się otworzyć i się w końcu przemóc I właściwie chyba ty najlepiej znałaś mnie Po tym wszystkim został mi już tylko stos problemów Nie ma sensu o tym mówić i użalać się Przy tych falach nie mogłem utrzymać ciągle steru Chyba nie wiedziałaś jak ty na mnie działasz, nie Nie mam celu teraz Nie pije i nie pytam już gdzie jest melanż Odłożyłem wszystko, zrozumiałem jak to mnie pożera Smutne jest już tylko, że nie zacznie nic już się od zera Przeklinam codziennie rzeczy, których nie da się pozmieniać Ludzie, których nie da się naprawić - dwójka z nich to my Piękne słowa, ale mieliśmy nieczyste sny Koleżcy się pochowali w domach i nie mam gdzie pójść Znowu uświadamiam sobie, że to naprawdę już Nie pamiętam pierwszych i ostatnich słów Przed następnym dniem nie zamierzam tu dygać jak tchórz Nie wiem co naprawdę sądzisz, w sobie prawdę zduś
Nie ma sensu obiecywać, że nie będę taki już Wciąż do mnie mówisz szatan się skuś Tobie też, możemy nie odzyskać swych dusz Nic nie zrobię choćbym nawet mógł W szarość zamienił się tamten róż Mieć coś raz na prawdę dla mnie to był straszny fuks Rozjebany łeb mi teraz mówi: gramy krusz Mówi: blanty kręć Na proszek ostatnio chęć Wiem, to było coś, choć nie lubię tamtych zdjęć Wiem, że będzie trudno, no bo zawsze jest I już jebać ten ostatni wers Kurwa ty Tylko się nie popłacz Nie umiem sobie odpuścić nie wiesz ciągle czemu Ty przez głowę do systemu Mi dostałaś się Długo chciałem się otworzyć i się w końcu przemóc I właściwie chyba ty najlepiej znałaś mnie Po tym wszystkim został mi już tylko stos problemów Nie ma sensu o tym mówić i użalać się Przy tych falach nie mogłem utrzymać ciągle steru Chyba nie wiedziałaś jak ty na mnie działasz, nie