[Zwrotka 1: Pikers]
Nie robię tego wsiowego rapu, co go nie rozumiesz, tej
Inny gatunek, nowy gatunek, lepszy gatunek
My to bękarty tej gry
Znienawidziłem każdego na starcie, jakby zajebali nam psy
Otwarte łby
Pare lat ze skunem, że wam nie wstyd
Na zawsze jebać mainstream
Jakoś się staram żyć
Wypalam gees, jest mój gees
Te rapery co na trackach rządzą światem
Chodzą w jednej bluzie lat pięć
Gówno [?], jednocześnie chcą być undergroundem
Ty chcesz dostać propsa, za post od rapera
Na którego hype jest tera
Jutro zniknie jak połowa Makonnena
Wiem to, bo widziałem nie raz
Widziałem paru z nich
Nie widziałem większych parów, za to, taki hit
Wal na pysk, jak widzisz
Sram na nich jak [?]
Chcesz nowej kolaboracji, ale Pik się brzydzi
Nie bierz przykładu z nas, jak idziesz tylko po hajs
Jak idziesz z kliką po coś więcej to rezerwuj ten czas
Młoda cipa chce chlać, chce dać, chce sypać na blat
Chce posmakować dna, bo jej chłopak to flak
Zagubiona w tych historia o traperach
Każdy nagle kocha [?] i kocha zera
Prawdziwi do szpiku kości, poronienia
Tu gdzie teraz jesteś
To nie sprawa przeznaczenia
Chuj do dupy, nas się łatwo nie nabiera
Czarny skuty dla Twojego miejsca pochodzenia
Nadal wszędzie tam gdzie coś się dzieje i co?
Nowy projekt, w brzuchu alko, w ręce pitos
W płucach czarno, ich pomocy nie chce nico
Wybijanie się na plecach, wciąż nie leży mi to [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]