[Verse 1]
Uniwersytet życia, nie szukam śladów bestii...
Niejeden talent wśród nas sam się unicestwił
Cmentarz, rozpaczy, miłości to bloki...
Jak rozlane wnętrzności
Nikt nie czyta horoskopów, nie interpretuje zodiaków
Wisi fatum, z deszczu pod rynnę dzieciaku!
Seria dramatów, nie dla potrzeb rapu
Byłbyś zarobiony, lecz tragedia nie nosi karatów
Dochodzi swego metodą prób, błędów
Przedzierając się przez opary wódy, skrętów
Piekło niby z cementu, wybrukowane z przekrętów...
Nie wyrwiesz się jak nie posiadasz talentu
Wola, determinacja, silne dłonie
Jedyne klejnoty w Twojej koronie
Nie jest cudownie, lecz nie chcesz tego zamienić
Czemu? Nie ma drugiej obiecanej ziemi
[Hook]
Nie ma miejsca jak dom (nie ma, nie ma)
Nie ma miejsca jak dom (nie ma, nie)
Gdziekolwiek byś nie był nic tego nie zmieni
To dla tych co zjedli chleb betonowych osiedli
[Verse 2]
Paranoja trzyma w szponach...
Życie w wytapetowanych inkubatorach
Jak na dzień dzisiejszy, mało dobrych informacji
Świat skaleczonych nadziei, zdławionych aspiracji
Co zgotuje los?
To dobry kucharz, na zimne dmuchasz
Metr siedemdziesiąt dziewięć
Dużo przedsięwzięć, lecz nigdy za wiele
Czasami trudy mogą wynieść ponad ideę
Pogoda dla bogaczy, o rzut kamieniem
Parszywy ryj patrzy, drwi w oczy się śmieje
W samochodach za szmal starych czują się lepsi
Nigdy nie byli z bloków...
Każdy z nich tu tylko węszy
Chcą wkupić się, lecz przepaść jest zbyt spora
Nie zmienią się, zapomną kim byli wczoraj....
Na progach, felgach tu rdzy a nie chrom...
Co było, nie minie, nie ma miejsca jak dom....
[Hook]
Nie ma miejsca jak dom (nie ma, nie ma)
Nie ma miejsca jak dom (nie ma, nie)
Gdziekolwiek byś nie był nic tego nie zmieni
To dla tych co zjedli chleb betonowych osiedli
[Verse 3]
Mam tu witaminy, a mistrza cera ziemista....
Chudzina, chłopaczyna inwestuje w slim-fast
Obok ci, ich życie nie ma czaru...
Ręce czarne od smaru
W pocie czoła od rana do wieczora...
Część siedzi w domach
Przyszłość da im szkoła...
Przyjdzie czas, zabłysną jak supernowa
Są też Ci, którym nikt nic nie da, sami wezmą
Będzie lepiej? Nie sądzą, wiedzą jedno...
Że w przyrodzie nic nie ginie, zmienia właściciela
Okazja to nadzieja, potrzeba coś do jedzenia
Ulegają słabościom, bliskość pożądanej rzeczy kusi
Ucisk dusi, wcześniej czy później zmusi
Skracają życie, gwałtownych zmian, tracą wątek...
Zdrowy rozsądek, pada plan
Nic nie jest proste, tym bardziej logiczne...
Alkohol partnerem, nie wymagaj tężyzny psychicznej
Codzienne życie, a nie słodycze...
Chłopaczyny, których nie liczę, a na których liczę
Rzeczywistość razem w cuglach nas trzyma
Co jak co, przeszłość nie runie jak lawina...
[Hook]
Nie ma miejsca jak dom (nie ma, nie ma)
Nie ma miejsca jak dom (nie ma, nie)
Gdziekolwiek byś nie był nic tego nie zmieni
To dla tych co zjedli chleb betonowych osiedli