[Zwrotka 1]
Jestem ponad, popatrz, myślę całkiem trzeźwo
Niski strop nie jest granicą, a niebo
Wszystko będzie dobrze, nie skończę na dnie
Pieprzyć wskazówki typu: Uważaj czego pragniesz
Piękna pogoda, dzień będzie długi
Jedna z tych bezcennych rzeczy, które można kupić
Które można kupić, dokładnie, które można kupić
W szklance pływa na wpół roztopiony lód
Przez gardło spływa niepokoju chłód, młody Bóg
Ten smak rozpoznaj, krew niesie po ciele
Czysta ambrozja, nie czuję już wiele
Dzieciak, to jest to, co racja to racja
Jak to napierdala po synapsach
[Zwrotka 2]
Teraz w sieci pająka, szklany wzrok po zabawie
Promień słońca przebył kosmos by paść na gówno w trawie
Uważaj czego pragniesz - to było złą wróżbą
Wiesz o tej chwilę później, kiedy jest już za późno
Nalewasz sobie wódki, ale jej nie pijesz
Masz w ustach szluga, ale go nie palisz
Patrzysz w TV, ale nic nie widzisz
Syf spuszczony w kiblu znika w oddali
Kiedy po gardle spływa Ci jeszcze towar
Dopada Cię znienacka nerwica frontowa
Szklanka zimnej wódki w spoconych dłoniach
W jednej osobie - strażak piroman
Oprawcy są w domu, chcesz schować się pod łóżkiem
Zdzierać tapety, w kontaktach szukać pluskiew
Wpadasz w koleiny, których wrogom się nie życzy
Oczy wytrzeszczone, nie przez nadczynność tarczycy
Co jest, gdzie, jak - już tego nie ogarniesz
Pumeksem ścierasz linie papilarne
Gdzie zostawiłeś odciski palców
Nosisz twarz dziada, który nawiał z domu starców
Modlisz się do Boga, myślisz zaczynają pościg
Bez szacunku, bez odrobiny godności
Niebo przeszło z indygo w czerń, ma dziś padać
Cisza nie ma końca, czas zastygł na zegarach
Jedna z tych bezcennych rzeczy, które można kupić [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]