[Refren]
Sanktuarium - to co w życiu ma znaczenie
Sanktuarium - ja, moje sumienie
Opowieść oparta na faktach
Cień pada, słowa jak łzy, pełna karafka
[Zwrotka 1]
Przeznaczenie wybrało - mam nawijać
Zagubiony w tych wszystkich delfickich maksymach
Idę jak stoik przez martwych drzew sad
Na Mount Blanc popijając koktajl z kruszonego szkła
Od tylu lat w poszukiwaniu mniejszego zła
W oczach zmian kac, blask, życia kwarc
Łapię się ścian, żeby nie upaść, nie zasnąć
Czarnych rzeka myśli wije mi się pod czaszką
Strateg, mistrz, Bóg w ludzkim ciele
Doskonały umysł, majstersztyk intelekt
Taktyk ułożony, bezbłędny plan
Szachownica, starcie figur, master mind
To prawda, głębia, ład, symetria
Ciemna strona wyłączona
Bez złych emocji, negatywu, żołądka żółci
Leczę się, wychodzę z nałogu destrukcji
[Refren]
[Verse 2]
Głowę kładę na jej łonie, nie odda tego tusz
Dziś nie cierpię na insomnię, na brak snu
Komunia dusz
Mogę umrzeć na deskach tej sceny, u jej stóp
Będę miał spokojną twarz, gdy opadnie kurz
Tych kilka słów, cały mój świat to ból
Po wyburzonych ścianach zostanie tylko gruz
Gdy chce do światła, nadziei, szczypty wiary
Ta cała nienawiść nasza miłość karmi
Wpędzałem się w choroby na własne życzenie
Mam dla kogo, wierzę że to zmienię
We dwoje w jedynym możliwym dla nas kierunku
Mimo wszystkich moich słabych punktów
Wiem co ludzkie, wiem co boskie
Porzuciłem tamto życie bezpowrotnie
Bez ciężaru awantur, alarmów niefartu
Nadstawiania karku, lecących odłamków
Sanktuarium...
[Refren]
[Zwrotka 3]
Jak złodziej się wkradł mój dysfunkcjonalny świat
Ty zawsze przytulona do mnie jak wiatr
Czułem się zezłomowany i niestety
Nie miałem odwagi zobaczyć tych kilku rzeczy
Gdziekolwiek jesteś, wiem, że czujesz tak jak ja
Beznadziejne problemy oplatają nasz mały świat
Ostatni raz stałem tam, patrzyłem w okno
Znany mi pejzaż - widok na samotność
O sensie życia monolog, jak palec sam
Próbujesz łapać krew uciekającą z ran
I rozmazany tusz do rzęs, oczy pełne łez
Później twarzą w twarz, na zgodę seks
Gdzieś głęboko we mnie ciężka choroba
Zabijałem szczęście by je reanimować
Oczyścić ciało z toksyn dzisiaj muszę
To latami pożerało moją duszę
[Refren]