Dzwoni budzik, godzina szósta, wstaję z łóżka
Jestem śpiący, ale muszę się ubrać
Ledwo wstałem, a już koło południa
Nagram jakiś track, ktoś wbije do studia
Będzie beka, że typy robią śmieszy rap
Teraz narzekam sam rapuję od kilku lat
To jest absurd, ale każdy tak robi
Młodszemu pokoleniu stawiamy przed stopy schody, brat
Jestem chory, a sk**sy mam słabe
Lecz ten, kto to pisał dzisiaj podaje mi grabe
Załatwiałem koncerty, zapraszałem na feat'y
Przez to, że mam szesnastkę oni widzą we mnie wadę
Co? Się nie poddaję i idę dalej
Widzisz te okna? Ja sam to nagrałem
Co z tego, że się chwalę, rap robię stale
Jadę na częstochowskich ty nic jeszcze nie nagrałeś
Ref
Rap absurdu, życie bez granic
Hejty i beef'y, to wszystko na nic
Punch'e i sk**sy to wszystko na nich
To dla tych, którzy zdołali mnie zostawić
To jest absurd bo nic tutaj nie trzyma się taktu
Teksty pełne faktów czy brak słów, to absurd
Tak mam tu, te struny nie stroją ale biorę je
Smutny bit, ale ja piszę wesoły tekst
Kilka powtórzeń jest, ciągle używam tekst
Teraz się gubię, to absurd czy nonsens jest?
Czy ty słyszysz ten dźwięk? To głos zwycięstwa
A dla wszystkich hejtów, parz moja lewa ręka
Gitara coś tam brzdęka, mylę akordy
Nie jestem idealny, to było specjalnie, sorry
Wybijam perkę na MPD osiemnaście
Czego nie rozumiesz przecież mój slang jest prosty
I jeszcze jedno, śmieszna sytuacja
Przyczepiły się typy o nic, że jestem rap gracz
Propsowałem rap, byłem w porządku dla nich
Oni rzucili kapslem, ja rzucam punch'ami
Nie ważne kto miał rację, oni zostali sami
A ja pnę się w górę i mam się czym pochwalić