Znów uciekamy aż nam zabraknie tchu
Uciekamy gdy nie widać wyjścia już
Uciekamy, bo tak jest łatwiej
Niż stanąć, spojrzeć w oczy i walczyć...
Uciekamy przed sobą samym i tym co nieznane
Póki to trwa nie ma czasu by spojrzeć życiu w twarz
Uciekamy przed marzeniami aby się nie sparzyć
Uciekamy przed uczuciami by się nie osłabić
Uciekamy przed trudnymi pytaniami
Uciekamy przed odpowiedziami na nie
Przed odpowiedzialnością zasłaniając się beztroską
Uciekamy z kraju, kilometry dalej wciąż szukamy raju
Gdzie dają nam więcej nie patrząc na ręce
Jak na przestępcę, więcej spotykamy
Twarze fałszem malowane i te znane
Których uśmiech szczerość są tak jakby trochę podejrzane
Dusza rdzewieje, kiedy masz nadzieję
Która topnieje, no bo nic się nie dzieje.. .
Więc czekamy miesiącami, latami czasami
Na łut szczęścia, który z miejsca ma nas zbawić
Mijamy się z nim znów nie wiedzieć czemu
Uciekamy bojąc się, że szansy nie wykorzystamy
Znów uciekamy aż nam zabraknie tchu
Uciekamy gdy nie widać wyjścia już
Uciekamy, bo tak jest łatwiej
Niż stanąć, spojrzeć w oczy i walczyć...
Uciekamy, ta słabość czyni tak ludzkimi ludzi
Bez chęci poprawy by mieć wzięcie ludzi
Ciągle błądzimy chociaż wszystko już jest znane
Tracimy wciąż po to by odzyskać to co dane
Przysięgi połamane, bo uciekamy w tany
Dni odliczane, stratowane stare talizmany
Iść zapić życie klinem, odrobinę winem
Piękne są chwile, schowajmy winy w parafinę
Iście pięknie póki tu coś nie pęknie
Jest super, świat wiruje, rzeczywistość mięknie
Jutro jakby nie istniało, nie kołacze drzwi
I nie dobije się, zbyt duszno jest i głośno dziś
Bo uciekamy razem, z nami wieją plany
Coś się liczy dla nas tylko money, money
A ojciec mi powtarzał jutra zawsze patrz synu
Stawiaj czoła, miej wyznaczony azymut
Prawdziwy facet nigdy nie ucieka z pola
Sam nie uciekał w dzień, w nocy tonął w alkoholach
Znów uciekamy aż nam zabraknie tchu
Uciekamy gdy nie widać wyjścia już
Uciekamy, bo tak jest łatwiej
Niż stanąć, spojrzeć w oczy i walczyć...