[Verse 1: Hans]
Napiszę list otwarty do prezesa drogi mlecznej
Czy może widział się z tym co obiecał nam życie wieczne
Zarząd nic o tym nie wie, rada nadzorcza milczy
To skąd prosty człowiek ma wiedzieć czy może na końcu na coś liczyć
[Verse 2: Deep]
Pustka, strach, samotność, dragi
Przemoc, śmierć, człowiek nagi
Ogień, łzy, pieniądze, ropa
Władza, wpływy, bieda, pokarm
Krew, gniew, bunt, ból
Walka, dni, cisza z chmur
Miłość, wiara, piękno, usta
Zdrada, strach, samotność, pustka
[Verse 3: Hans]
A co z życiem doczesnym, czy jest tam ktoś od tego
No bo ja jako pierwszy chciałbym żeby sypnął mi manną z nieba
Otworzył fundusz zapomogowy pod nazwą "Bóg człowiekowi"
Kościołów jest już dość, niech w siedem dni dom mi stworzy
[Verse 4: Deep]
Zaduch, zwątpienie, bezsens, słabość
Czas, pełne goryczy osowiałe ciało, on ma dość
Dół, pretensje, kęs nie do przełknięcia
Stres, depresja, nawet gdy śpisz w ciepła objęciach
Niemoc, przemoc, na noc klin nasenny
Podróż w głąb gdzie pali się żar gehenny
Winy własne, cudze są we mnie
Gdzie jesteś? Szukałem pod kamieniem, w połamanym drewnie
[Verse 5: Hans]
Blady jak opłatek i żałując już za jutro
Między ciemnością i światłem stawiam siebie jako lustro
Tam gdzie ludzkość jest duszno, tam gdzie bóstwo jest pusto
Więc gdzie jest ten jedyny co ma moc zamieniania słów w czyny
To czy klęknę czy nie klęknę jest mu idealnie obojętne
Może lepiej dla mnie będzie gdy nie będę szukał na niebie
I zajrzę w głąb, w swe wnętrze, by odnaleźć tam wiarę w siebie
Moc bogów krąży z tym, który nie zna pojęcia litości
Dostąpisz łaski gdy nigdy nie będziesz o nią prosić
Wiatr jest niespokojny nie lubi takich opowieści
Posłuchaj a zrozumiesz może odnajdziesz go jako pierwszy