(x2)
Kiedy ja opuszczę ten świat
Kiedy ja opuszczę ten świat
Kiedy ja opuszczę ten świat
Oby ślady moich stóp były nadal tu
Myślę o śmierci wtedy czuję się gorzej
Te myśli, wierz mi, sprawiają, że wciąż tworzę
Jesteś tam Boże, czyśmy tu sami?
Niebo w kolorze stali groźnie milczy z oddali
Boję się nieraz, że wszystko co jest
To tylko tu i teraz, to tylko lud i ziemia
To tylko bród skąpany w grzechach i trud skopany w mękach
Duch w nas umiera, jedyny bóg to pieniądz
I nawet w świątyniach oddają cześć jemu
A rzeźby milczą nie wiedzieć czemu
Niech krzyczą, bo milcząc nie dadzą rady temu
Wciąż wiszą tam i widzą, jesteś to przemów
To wszystko martwe symbole jak każde
Zimne pomniki pod które dla publiki
Prominenci polityki napełniają wieńcami kwietniki
Wszystko w blasku fleszy i przed obiektywem
Wszystko dla poklasku, cieszyć lud swym narodowym zrywem
Kiedy masz wiarę wszystko to ułatwienie
Gdy ramię w ramię razem idziesz po rozgrzeszenie
Lecz kiedy wątpisz i chcesz pod prąd iść nie tam gdzie tłumy
Wygrywasz walkę, bo otwierasz swój umysł
Sieję w sercach niepewność, sączę sceptycyzm w umysły
Miejsce zajmuje względność, skoro wątpisz to myślisz
Zostawię ślad choćby taki tylko
Że ten rap otworzy usta i umysły tym co milczą
(x2)
Kiedy ja opuszczę ten świat
Kiedy ja opuszczę ten świat
Kiedy ja opuszczę ten świat
Oby ślady moich stóp były nadal tu
Nie ma nic prócz niesmaku po mendach
Namacalnych blizn po błędach
Schizofrenii myśli
Nienawiści i miłości bliźnich
Hipochondrii w genach
Wejdę w tych nędzników zacny poczet
Którzy rozlewali szansę, potem wypijali ocet
To wiem na 100% mam rodzinę, dla której bym zginął
Nie jestem młokosem
Dzięki niej ten czas dawno przeminął
Szedłem, jak mówiło idź
Wcześniej się nie liczyło nic
Pusty heroizm, tylko egoizm
Chciałem to wszystkim wpoić
Teraz dobrem zło zwyciężam i przemierzam stepy w męce
W progi wiecznego królestwa idę z rozkrwawionym sercem
Niosę list na kartce
Ludziom złu wiernym jak matce
Niosę nie dla bram zbawiennych
Tylko dla nikczemnych
Nie mam nic prócz testamentu wierszy
W ogień za nie pójdę pierwszy
Do nieba po bruku taki koniec logika mi wieszczy
Lecz póki żyję, żyję po to by umilić sobie tutaj pobyt
Nie schylać głowy, pieniądz zdobyć, zabrać przemocą mu dobrobyt
Romantyczne wzloty są dla głupców, życie da im w dupę
Altruistą być w tym świecie to jak być żyjącym trupem
Musisz być świadom, że zranią cię zdradą by uciekać
Choćbyś był święty wredne kundle zawsze będą szczekać
Kiedy przyjdzie po mnie ten zegarmistrz światła purpurowy
Stanę dumnie jak na apel zmarłych zwarty i gotowy
Chwycę dłoń co jest mi światem
Jeszcze raz w oczy popatrzę
I odejdę, nie wiem gdzie, na zawsze
(x2)
Kiedy ja opuszczę ten świat
Kiedy ja opuszczę ten świat
Kiedy ja opuszczę ten świat
Oby ślady moich stóp były nadal tu