(żebyś wybrał) Żyję, teraz czuję, że żyję Mam dwadzieścia parę lat, wciągam płucem te chwile Miałem klucze z wytrychem, otworzyłem furtkę i drzwi te Wyciągnąłem rękę po to co chciałem, nie puszczę jak chwycę Zawsze tego chciałem, jeżdżę co weekend w trasę Mam z koncertów kasę, gram bliżej, gram dalej Mam studio na chacie, mam siłę i patent Nagrywam płytę po płycie, mam fanów i zasięg Mam trzydzieści parę lat, założyłem już rodzinę Dałem dzieciom dobry start, mam dom jaki wymarzyłem Kobietę, dla której cały świat mogę zostawić gdzieś w tyle A gdy pytają o zawód, mówię: tworzę muzykę Moje imię Pichu, ono przylgnęło do mnie Było dla mnie ważne w życiu, wyryjcie je na grobie A gdy umierałem, miałem na twarzy uśmiech A jedyne łzy to te, które ścierałem z lic córek To jest szósty wymiar, stoisz i widzisz wszystko To jest Twoja wizja, widzisz każdą możliwość Tutaj się ściera Twoja teraźniejszość i Twoja przyszłość Tutaj jesteś Ty i widzisz dróg przed sobą milion To jest szósty wymiar, stoisz i widzisz wszystko To jest Twoja wizja, widzisz każdą możliwość Tutaj się ściera Twoja teraźniejszość i Twoja przyszłość Dróg jest milion, ale jednak wciąż masz wybór Umarłem, czuję się denatem Mam dwadzieścia parę lat, ryzykuję na kartę Postawiłem na nią wszystko, życie to szuler, ma talię I wyciąga same asy, a ja mu z królem, przegrałem Teraz się włóczę ulicą, sięgnąłem dna Idę drogą donikąd, oddalam się w dal Nie mam już opcji na przyszłość, pozostał żal Bo mówiłem, że mogę wszystko, no, a teraz został płacz Mam trzydzieści parę lat, wyglądam na sześćdziesiąt I zostałbym całkiem sam gdyby nie komornik co miesiąc Nie mam żony ani dzieci, mam wódkę i kieliszki I mogę tylko zapijać smutek, zabijać myśli Moje imię: nikt, nazwisko: porażka A gdy Bóg kazał mi iść, nikt za mną nie płakał
To ja roniłem łzy na łożu śmierci Bo miałem sny, ale nie wiedziałem jak je spełnić To jest szósty wymiar, stoisz i widzisz wszystko To jest Twoja wizja, widzisz każdą możliwość Tutaj się ściera Twoja teraźniejszość i Twoja przyszłość Tutaj jesteś Ty i widzisz dróg przed sobą milion To jest szósty wymiar, stoisz i widzisz wszystko To jest Twoja wizja, widzisz każdą możliwość Tutaj się ściera Twoja teraźniejszość i Twoja przyszłość Dróg jest milion, ale jednak wciąż masz wybór Jestem, tego jestem pewien Przecież jestem jakimś tam elementem na świecie Nie ma gorszych czy lepszych, każdy miejsce ma przecież I jest tak samo ważny, bo równiejszych też śmierć dosięgnie Mam dobrą pracę i dobrze mi się wiedzie Mam szczęście raczej, szczęścia nigdy za wiele Bałem się, że wszystko stracę, dlatego nie ryzykowałem wiele Ale głowę mam podniesioną zawsze, prawie wszędzie Mam trzydzieści parę lat, jestem głową rodziny Zmieniłem kobiecie nazwisko, nie jestem stroną myśliwych Nie z tych co gonią zwierzyny, żadną zmorą dla żywych A jak pytają o życie odpowiadam: "Jestem szczęśliwy" Naprawdę, kurwa, szczęśliwy, tu nie ma sarkazmu Ale my, ludzie, myślimy, żyjemy dla marzeń obrazów Nie pytaj o imiona, czyny są ważniejsze niż słowa A moje ostatnie brzmiały: "Mogłem spróbować..." Mogłem spróbować Mogłem wzbić się nad niebiosa odziany w pas czempiona To jest szósty wymiar, stoisz i widzisz wszystko To jest Twoja wizja, widzisz każdą możliwość Tutaj się ściera Twoja teraźniejszość i Twoja przyszłość Tutaj jesteś Ty i widzisz dróg przed sobą milion To jest szósty wymiar, stoisz i widzisz wszystko To jest Twoja wizja, widzisz każdą możliwość Tutaj się ściera Twoja teraźniejszość i Twoja przyszłość Dróg jest milion, ale jednak wciąż masz wybór