Kamieniem w twarz
Za podeptanie Twoich praw
Gdy prawa dotykają mnie
Jak przebaczać mam
Gdy w duszy tyle ran
I z każdej czarna krew
W otchłani zła
Cudzego lub swojego
musisz stać
Tak aby dojrzeć promień
łamiący czerń, dający sens
Raz widziałem źródło zła
Czystego zła
W znajomych oczach
Gdzieś na duszy dnie
Bo przebaczenie ma sens
Gdy nie krwawią rany już
Dlatego nie pomoże Ci Bóg
Lecz czas
I dla kolejnych szarych lat
Chrystusem stajesz się
Na głowę wbijasz cierń
I przywdziewasz czerń
Na zawsze już
Spaczony żalem mózg
Na zawsze już
Czarny strup