Telefon dzwoni, próbuję spać Moje demony mówią coś w snach Budzą mnie kurwa, muszą mnie znać Nie wiem czy śnię, może to kac Otwieram oczy, przecieram je Poprzedniej nocy kłania się dzień Musiałem ćpać, albo wlać tyle Że nie wiem gdzie byłem, zgubiłem się Czasami chciałbym być tak Ekonomiczny jak fura na gaz I paść po dwóch piwkach, ja wczoraj myślę, Że gdzieś po drugim pół litra na twarz Szybko znika tam czas Pamięć i hajs, wiem, że to znasz Miasto i kraj w którym mieszkasz W godle jest orzeł więc musi być reszka Na moim koncie brakuje zera W mojej pamięci znikło sześć godzin Nie było łóżka, lecz był tam materac A ja pamiętam tylko jej nogi, Zbieram ciuchy z podłogi w łazience W lustrze widzę jakiegoś odmieńca Wszędzie sińce, a ręce i palce Dają do myślenia jak krew w umywalce Dwa kace popijam wodą Jakbym zacierał ślady po walce Gdzie są klucze do samochodu Kurwa jak ja wróciłem do domu Ten dzień minie i wszystko przejdzie mi Ale dziś dosyć mam, chcę gdzieś wreszcie wyjść Obraz tańczy znów i zakrzywia się Nie odbieram telefonów, nie chcę wiedzieć, że Tam gdzie byłem, tam gdzie byłem, tam gdzie byłem coś Znów zrobiłem, znów zrobiłem, znów zrobiłem, bo Dużo piłem, dużo piłem, dużo piłem wciąż Boję się tych telefonów dzień po Tam gdzie byłem, tam gdzie byłem, tam gdzie byłem coś Znów zrobiłem, znów zrobiłem, znów zrobiłem, bo Dużo piłem, dużo piłem, dużo piłem wciąż Boję się tych informacji dzień po Telefon dzwoni, znów nie odbieram W popielniczce tli się papieros Półprzytomnie wstaję z fotela A widok tańczy jak Rafał Maserak Mam ślady paznokci na moim torsie
I zdarte kolana, ona pewnie łokcie Nie miałem w planach pić do rana Ale była tam sama i piła szampana Zrobiło się późno i miło Red Bull, lufka, lód i Nemiroff Nie pamiętam co później było Ale tamte nawyki chyba już mi nie miną Mam tiki i lęki i chętnie zajrzałbym znów do butelki Bo choć kręcą mnie tylko panienki To boję się, że mogę mieć AIDS jak Tom Hanks w Philadelphii Tak więc, no thanks, nigdy więcej Powtarzam to sobie jak magiczne zaklęcie Choć wiem, że zmienię zdanie przy kolejnym weekendzie Chyba pójdę do psychoterapeuty Jak Tony Soprano do doktor Melfi Tak wiem, że dzień dzisiejszy minie i Chyba sprawdzę co grają w kinie dziś Bo w sumie lubię swoje kace Choć czasem czuję i myślę, że chyba zaraz zwariuję To w rezultacie mnie to jakoś luzuje Nie wiem jaka jest twoja recepta By żyć tu, mieć coś, czuć coś i przetrwać Ale ja muszę się czasem zbesztać Poczuć granice, alkohole wymieszać I pewnie jakiś znany psycholog powiedziałby mi Że mam brać Xanax, ale ja wolę Mieć swój luz, czuć swój puls I tylko w tymczasem tracić kontrolę Ten dzień minie i wszystko przejdzie mi Ale dziś dosyć mam, chcę gdzieś wreszcie wyjść Obraz tańczy znów i zakrzywia się Nie odbieram telefonów, nie chcę wiedzieć, że Tam gdzie byłem, tam gdzie byłem, tam gdzie byłem coś Znów zrobiłem, znów zrobiłem, znów zrobiłem, bo Dużo piłem, dużo piłem, dużo piłem wciąż Boję się tych telefonów dzień po Tam gdzie byłem, tam gdzie byłem, tam gdzie byłem coś Znów zrobiłem, znów zrobiłem, znów zrobiłem, bo Dużo piłem, dużo piłem, dużo piłem wciąż Boję się tych informacji dzień po