Kiedy wchodzę na track rozpierdalam majki
Chciałbym zepsuć twoje hi-fi
Zrobię to, zrobię to
Nie możesz temu zapobiec co?
Wyskakuję z twojej przeglądarki
Kiedy z żoną śmigasz w Alpy
Wbijam się do ciebie do domu
A moja ekipa wypija to co masz w barku
Wiesz? Nie lubimy pop artu
Kiedy z dzieckiem wyjdziesz do parku
Wyrzucimy twoje płyty De Mono
I możesz mieć nas za ignorantów
Możesz mieć nas za ignorantów
Możesz mieć i chcieć nas zamknąć
Pezet chce wziąć to co masz w banku
Masz to jak w banku możesz mi wierzyć
Gdy urządzasz party dla swoich przyjaciół z wyższych sfer
Wbijam się tam ze swoim rapem
I pieprzę cię i twój wyższy cel i
Wyrzucam niedopałki gdzie chcę
I palę fajki gdy chcę, a ty?
Zmień zamki, bo chcę
Wejść na twoją posesję i
Wziąć to co masz w sejfie i
Pijąc Baccardi wbić się na parking i
Rozpieprzyć twoje Porsche GT, a
Moje ziomki paląc jointy będą puszczać rap i chcieć
Wydać trochę twojej forsy na najlepszy stuff i seks
Jestem P jak pieprzyć to
Z jak zróbmy hajs
Ten beat i bas dają mi najlepszy haj
Zapalam fajka i łapię za majka
Mój rap i ten beat kradnie ci kwit
Nie zostawia ci nic i kopie jak w Muay Thai
P jak pierdolę to, Z jak zaspałem
Co mam zrobić dziś
Zrobię jutro albo wcale
Zmieszam piwo z wódką
Później zapalę
Ale gdy wejdę na scenę wierz mi
Podpalę salę
Tak długo próbowałem się zmienić i
W sumie jest mi to trudno ocenić, ale
Chyba jestem typem gościa, który potrzebuje mocnego bodźca, bo
Nie jara mnie to co się dzieje, ani
Twój głos, ani dreszcz, ani brzmienie
Chyba jestem dość monotematyczny, ale pieprzę twoje liryczne pierdolenie, bo
Nie kręci mnie nic, tylko mocny beat
A twój jest jak proszki nasenne i
Nie chcę uczyć jak żyć, jestem po to by ci spalić twój głośnik na scenie
Nie obchodzi mnie czy masz przy tym jakieś głębsze filozoficzne przemyślenia, bo
Bo chcę zarobić swój kwit
A potem się pieprzyć i pić w jakimś basenie
I nudzą mnie ci celebryci jury w TVNie i
Znów kiedy ich oglądam to tracę wiarę
I mam już tylko jedno marzenie
Chciałbym móc zamordować ich całkiem bezkarnie
I czekam już parę lat
Aż jakiś polski rockowiec zdąży coś przedawkować albo złamie gitarę
I wchodzę w ten showbiz z moją już długą dość czarną listą
I nie licz tu kurwa na żaden kompromis, bo to jest hardcore nie disco
Nie chce mi się mówić już więcej o niczym ważnym i trudnym, bo
Nazywam się Pezet i powinieneś to wiedzieć, gdy kurwa wbijam ci gwóźdź do trumny
Jestem P jak pieprzyć to
Z jak zróbmy hajs
Ten beat i bas dają mi najlepszy haj
Zapalam fajka i łapię za majka
Mój rap i ten beat kradnie ci kwit
Nie zostawia ci nic i kopie jak w Muay Thai
P jak pierdolę to, Z jak zaspałem
Co mam zrobić dziś
Zrobię jutro albo wcale
Zmieszam piwo z wódką
Później zapalę
Ale gdy wejdę na scenę wierz mi
Podpalę salę