Stasiak: Możesz próbować być dla mnie jak p**no gwiazda Nie słyszałaś, Stasiak alko-monogamia król żarcia Bezpłatna informacja, słuchaj płyt, czytaj wywiady Ciężko jest mnie złamać, mam zasady co do zdrady Nie dasz rady, ale próbuj, po to masz s**-appeal To wyzwanie dla tłumu dziewczyn z miast i wsi I coś jak familiada, jak konkurs wsadów Dla tych, co wyznają miłość mailem, gronem, gadu-gadu Podczas deszczu gradu stój pod moim oknem Chce kwiatów, wiązanek i nowego Porsche W łóżku szpagatów salt na koncie więcej zer To na darmo, bo i tak nie będziesz jak Izabelle Mój cynizm nie wynika z tego, że jestem sam A bierze się stąd, że zbyt wiele ich znam Dodaje odp**ności, bo nie jest tak Że tak na prawdę to nie doceniam dam Za każdym razem, kiedy widzę jak Gość robi z siebie durnia dla jednej ze szmat Mówię jak młody Mes (Pezet też) Prostuj się i nigdy za bardzo nie zaufaj jej Ten Typ Mes: Kaśka, Zuza, Maja, Natalia Kiedy miałby nakaz dokonania wyboru pomiędzy nimi To była by to dopiero batalia, Mes alias T.Y.P. Lubuję się w sztukach nie didaskaliach, Dostarczam im migren, wiem Soraweczka, co? excuse moi Mademoiselle Myślałem, że jesteś z Piaseczna, a nie z wyższych sfer I co do tych zer po jedynce, udzielę ci lekcji Nie inwestuję w kobiety, więc zacznij grzebać w torebce Ja mogę napisać wiersz, nauczyć myśleć Rozbawić, pogadać i wziąć pod skrzydła jak pisklę Jeśli weźmiesz do dzioba to wzajemny system zaufania Zobacz działa już dekadę na różnych paniach Chyba, że chcesz mnie poznać, naprawdę wiedzieć, kim jest Typ Powiedz coś więcej niż - nie jestem jedną z tych Bądź dla mnie jak Marisa Tomei, Amanda Peet Przynieść mi osobowość, a nie wstyd Mój cynizm nie wynika z tego, że jestem sam A bierze się stąd, że zbyt wiele ich znam Dodaje odp**ności, bo nie jest tak Że tak na prawdę to nie doceniam dam Za każdym razem, kiedy widzę jak Gość robi z siebie durnia dla jednej ze szmat Mówię jak młody Mes (Pezet też)
Prostuj się i nigdy za bardzo nie zaufaj jej Pjus: Nie musisz być z Canton jak Venus i Serena Ale nie mów co za chlejus, co za melina Bo nie musisz być po dworskiej kindersztubie Wywożone playerki niech grają w innym klubie To nie jest olimpiada nie zabieram cię na Olimp Jeśli do mnie wpadasz, mam dziś melanż na Woli Poczytam ci dobre książki, pokażę filmy Ale wyciągnij wnioski, nie mam fury z firmy Nie szukam tych, co ssą stale, ssą pały Jedną obdarowałem za to złotym medalem Jak już jesteśmy przy tej części rozmowy To ja chętnie zdobędę ten twój brązowy To nie sport drużynowy ani sponsoring Chcesz pokażę ci życie, a nie grę z konsoli Pokażę ci więcej niż tylko swoją bajerę Masz tremę, nie musisz, ja nie muszę być playerem Mój cynizm nie wynika z tego, że jestem sam A bierze się stąd, że zbyt wiele ich znam Dodaje odp**ności, bo nie jest tak Że tak na prawdę to nie doceniam dam Za każdym razem, kiedy widzę jak Gość robi z siebie durnia dla jednej ze szmat Mówię jak młody Mes (Pezet też) Prostuj się i nigdy za bardzo nie zaufaj jej Pezet: Gdyby nie to, że myślisz, że jesteś super sztuką Bo umiesz ruszać fajną dupą, nie była byś tanią suką I może nie musiałbym myśleć o tobie tak I chciałbym zdobyć dla ciebie świat Ale nie chcę robić z siebie durnia dla jednej ze szmat Masz plan bejbe, będę z tobą sam na sam, w niebie sam Nie wiem, co tak może przyciągać ich do ciebie Może masz fajne cycki, ale nie masz już ciasnej cipki Na bank, bo zmieniasz typów częściej niż rękawiczki Nie dam się złapać na tanie tricki, znam je wszystkie wiesz Szczam na takie dziwki, masz w prezencie mój warszawski deszcz I nie masz szans na s** ze mną, więc weź go do ust Ale sprawdź wcześniej gdzieś w necie kim jest Heather Brooke I nie wiem już co już myślisz o nas gdy jesteś tak zamyślona Co gdybyś miała pasje i czasem bywała skromna To mógłbym spojrzeć inaczej i może to by było coś Ale bądź jak Jennifer Connelly lub Naomi Watts.