[Intro]
Yo, yo, yo, siemano
To jest młody, nowy Pet
To jest Prezesura gościnnie tutaj
To jest Dope House remix
Rest in peace Chinx
To jest Street Credit 2, suko
Patrz na to, yo
[Verse: Pet Petter]
Jak przypierdalam freestyle na kwadracie to lepiej niż Weezy
Jak spizgam się z ziomami no to kurwa mam wchuj chilling
Mów mi French Montana, bejbi, bo nie martwię się niczym
Tobie mówimy "papa", jeżeli masz nas z dziwnych
Żyjemy prosto, a ogarniamy zawiłe sprawy
Nie przyszło to od tak, tysiące godzin rozkmin za nami
Wiesz co mi leży na sercu, wierzysz? Słabi raperzy
Jestem ostry, bo potrafię ich zamiary na wylot przeszyć
Kumaj, b**h, jarałbym weed przez cały week
Nie mamy o czym gadać, jakbyś chciała zabronić mi
Chcę cały plik hajsiwa dziś
Wyrwać tym pierdolonym wackom z mainstreamu, spalić ten kiepski blichtr
Lubię się napierdolić, uwielbiam zapierdolić
Więc kocham jak mam pęgę, by ba, by balować do woli
Jebać opinię innych sam sobie wystawię ją
Mam wyszukane rymy i mam chromatyczne flow
Jak jestem skurwysynem powiedz mi to prosto w ryj
Ciężki styl, ale lekkie życie - wiem już po co żyć
To, kurwa, nowy Pet, suko, dalej żyję tą muzą
Śmigam sobie luźno, by potem leżeć z muzą
Z rapu na razie gówno, ale będę gnił z kapustą
Nawet jakbym spadł na gruz to nie myśl, że rozbiję lustro, suko
Masz dobre dupsko to rusz to
A tym kurwom na full rozpuść to, yo
Mało tutaj co dobre, raperzy żyją innym stylem
Call me Max Kolonko, wolę siedzieć sobie w Ameryce
Jak widzę ich plan na życie to z tego szydzę
Nie chcę nawet o tym myśleć, bo mi zmniejszy to ambicje
Po pierwsze satysfakcja, po setne dla kapusty
Ale jak mogę go nie chcieć, gdy zbierają go te kurwy?
Chcą ich uczyć jak żyć, truizmy dać im na tacy
A są bardziej pizdowaci niż moje pierwsze kawałki
Nie ufałbym tym dziwkom, n***a, za żadne skarby
Gdybym im przypierdolił, mieliby wtedy garść prawdy
Tak między bogiem a prawdą, który z nich stoi dzisiaj?
Kojarzę ich tylko z ciemną kartą, lecz to nie wiza
Jebane pizdy, pseudomafie pełne hipokryzji
A ich płyty to remixy amerykańskich singli
Cuda niewidy, robią na słabych ludziach pieniądz
Sześciogwiazdkowy skurwiel, kładę je na bit bolesną szczerość
Tyle tu bydła na szczyt, ktoś pyta czy podołam?
Jestem podziemia królem, na chuj miałbym się przejmować?
Drugi Bolesław, panie, bo jestem chrobry i szczodry
Plus charakter, jebać, że wybuchowy jak trotyl
Ten styl jest brudny, patrz jak, suko, robię marazm
Jak masz problem, śmieciu, to dawaj diss na nas
54 wersy, spontan, wyprzedziłem grę na lata
Siedzę w cieniu, na kamieniu, sączę browar, czekam na was
[Verse: Prezesura]
Ta muzyka wkurwia mnie tak, że nie mogę przestać myśleć
Robię tyle lat ją, mam ochotę przestać istnieć
Od pierwszych wersów w szkole, do kolejnych robiąc biznes
Mam w dupie opinie, pożegnałem je wraz z boiskiem
Mam swoją miskę i tylko w nią twarz wkładam
Moje teksty jak z Ikei, bo je, kurwa, sam składam
Jebać spam na fejsie, powiesz mi, że track siada?
Czym jest fan, który daje Ci tylko lajk na kanał
Banał, kładę flow pod wersy
Twój świat cały wali się na łeb, jak konfetti
Mój błąd jest jak samobójstwo, czy ktoś popełni?
Słyszę ostatnie krzyki młodych wilków, po pełni
Jestem wrogiem hipokrytów
Druga odsłona, będą o nas mówić w Rybniku
Na chodniku zostawiam ślady, bo znam to miasto
A za nią daję uciąć sobie rękę, jak Aron Ralston
[Hook: Pet Petter]
Jak jestem skurwysynem powiedz mi to prosto w ryj
Ciężki styl, ale lekkie życie - wiem już po co żyć
To, kurwa, nowy Pet, suko, dalej żyję tą muzą
Śmigam sobie luźno, by potem leżeć z muzą
Z rapu na razie gówno, ale będę gnił z kapustą
Nawet jakbym spadł na gruz to nie myśl, że rozbiję lustro, suko
Masz dobre dupsko to rusz to
A tym kurwom na full rozpuść to, yo