[Refren: PeeRZet] x2
Ty miałeś kiepski dzień? Prosisz życie o przerwę?
Ja puszczam nowy track, muszę być Mr. Perfect
Bo ludziom obojętne jest to, czy mi się powiedzie
Lecz kiedy upadnę, przeczytasz od razu w internecie
[Zwrotka 1: PeeRZet]
Ty, w mojej branży nie ma miejsca na moment słabości
Sporo melanży, a trzeba być w ciągłej gotowości bo
Nie daj Boże zaliczysz jakąś wywrotkę
Potem dasz chujową zwrotkę, olejesz pancze, wielokrotne
Dla twego fana to dramat, znikasz jak fatamorgana
Chujowa fama jak z shotguna ci strzela w kolana
Ta sława jebana ciężka jak katana, niesiesz ją
Od rana się słaniasz, nie wiesz czy się jeszcze cieszysz grą
Zawsze chciałem być najlepszy ale nie da się
Krzyk duszę, bo moja ambicja - jakbyś mnie wjebał na krzyż
Dzień mija za dniem dzień, i staje się faktem
że ściga mnie własny cień i zagania mnie w pułapkę
I oto raptem robię rap ten jakbym przecinał kable
Albo w gardle struny i zaprawdę słowa są już martwe
A wtem wszystko płonie nagle jakbym palił naftę
Lecz na majku dłonie zwarte jakbym obejmował matkę
[Refren: PeeRZet] x2
[Zwrotka 2: Pyskaty]
Nie mam stylu, nie mam hajsu, nie mam flow, nie mam weny
Mój instagram to nie sztuka samogwałtu, goddamn it
Nie mam fajnego auta i nosa klauna
A i tak frunę wyżej niż ich lot, astronauta
Nie mam kurwa mety w mieście
I fajnych hashtagów, sprawdź 3 wersy wcześniej, ta
Nie umiem liczyć jeśli mam być szczery
W sumie, co za różnica jeśli wszystko dzielę przez 4
Bo nie mam już zaufania do tej gry
Skąd mam mieć pewność, że dziś wciąż ty to ty?
Koszykarzy dość, mam co plotą trzy po trzy
Ja wolę rap co moc ma niczym kopyto w drzwi
Nie mam złota ale mowa jest srebrem
Nie mam dziwek ale wkładam wciąż więcej
Nie mam słegu ale daje wam serce
To moja Religa, wciąż chcesz bym był Mr. Perfect?
[Refren: PeeRZet] x2
[Zwrotka 3: PeeRZet]