Na czubku ziemi mieszka,
Zwie się Bóg.
Ma gigantyczne, szklane oko.
Co rano myjąc zęby patrzy w dół.
Z politowaniem kiwa głową.
Jesteśmy słabi,
Nie można nas naprawić.
Jesteśmy słabi,
Łamiemy się.
Popija kawą aspiryny dwie.
Przegląda stos porannej prasy.
I wciąż nadziwić się nie może, nie,
Jak mocne świata są zawiasy.