[Zwrotka1: Clyde]
Apogeum wściekłości w połączeniu
Z maniakalnym pragnieniem osiągnięcia celu
Zazdrościsz? że co? Że...
Bez przeszkód robię swoje dbając o każdy szczegół
Nie tylko mojego tekstu tu
Stawiam wszystko na jedną kartę. arte et Marte
I z fartem skurwysyny, Wasze gówno warte opinie
Wasze marne docinki to kpiny. Moje rymy tylko
Czekają kiedy mnie znienawidzisz. Wołają beef
Proszą o beef i gdy będzie po wszystkim
Wyjdę z dzikim uśmieszkiem jak Oswald. Pingwin dziwki
Spróbuję Ci coś zobrazować żebyś zrozumiał
Spodziewasz się że ktoś otworzy drzwi, teraz, tutaj?
Że ktoś przyłoży broń do skroni mi? Wątpię, kurwa
#Breaking Bad. Ja jestem tym który puka...
Nie jestem w niebezpieczeństwie to pewne
Ja jestem niebezpieczeństwem będę - dopóki
Mam rymów stertę i pędzę gdzieś między snem
A tym co jest. Jak Nolan tworzę swoją incepcje
I masz pojęcie jakie to przynosi mi szczęście? Słyszę cichy śpiew
Pojedź mnie. Nucą wack MC's i nudzą mnie znów
Powietrze w płuco, linijki w notesie i majk płonie już
[Zwrotka2: Sarchie]
MCs przez swoje wersy proszą mnie o pojazd
Nóż z kieszeni rwie się do ręki i żąda ofiar
Czuję, że mogę siać postrach jak kiedyś Duch Kozła w Gotham
Sieję, a ktośtam mówi, że potem trzeba będzie to posprzątać
Clark Kent. On posprząta, ja nabałaganię
Robię zamieszanie jak Messi kiedy wpada w pole karne
I czuję, że jestem w stanie rozwiać Twoje wątpliwości na amen
Dotyczące odpowiedzi na pytanie 'co dalej z myślenickim rapem?'
Daje radę. Tak jak z telefonu przyjaciel kiedy chcesz wygrać milion
Muszę mieć punche co najmniej jak koks na hardzie i parcie, bo chcę wygrać wszystko
Mam wciąż niedosyt, choć z moją ambicją
Nie powiem dosyć. Co jest dość dziwne, kiedy idziecie na łatwiznę ziom
Bo mam w sobie zabójcę, nie wkurwcie mnie i nikt nie umrze, mam spluwę
I mam w sobie mordercę. Mój nóż dźgnie Cię w samo serce
Ale to mu nie wystarczy. Będzie chciał więcej i każdy z Twoich durnych
Wyskoków jest jak gwóźdź do Twojej trumny. Śpij gościu w spokoju, pokój kurwy