[Zwrotka 1: Paluch]
Nauczony dbać o swoje, każdy dzień traktuję serio
Dziś Paluch głowa rodziny, a nie pierdolony playboy
Nie mam czasu na rozkminy, czy ten typ jest szczery ze mną
I przyznam szkoda mi śliny, byś się poznał z moją flegmą
Ilu ich było? Ilu czeka wciąż za rogiem
Mają mentalność zgniłą, każdy chętnie źle podpowie
Dziś niewielu ludziom ufam, rośnie zakłamania stopień
Kopią kiedy człowiek upadł i kiedy chce się podnieść
Od kiedy pamiętam, wiem to, ciężka praca daje efekt
Nauka i obserwacja jak coś, robić to na perfect
Zmiany bez pośpiechu, zgodnie z planem, konkretne
Potrafię zaskoczyć życie, biorę z niego co najlepsze
Choć pomysły miało wredne, jestem niewygodnym graczem
Zawsze do celu biegnę własnym wytyczonym szlakiem
Pokusom stawiam opór, jestem swego pecha katem
Chuj w ryj fałszywym kumplom - to mój na życie patent
[Refren]
To nie życie zmienia nas to my wprowadzamy zmianę
Nikt nie da lepszych kart, mamy jedno rozdanie
Ci, co uczą z dupy prawd, później okupują bramę
My nie liczymy na fart, my wiemy, co jest grane
To nie życie zmienia nas to my wprowadzamy zmianę
Nikt nie da lepszych kart, mamy jedno rozdanie
Ci, co uczą z dupy prawd, później okupują bramę
My nie liczymy na fart, my wiemy, co jest grane
[Zwrotka 2: Peja]
W kontaktach międzyludzkich ja mam doświadczenie spore
Nie spróbuję zaprzyjaźnić się z wrogiem, bo to jest chore
Odpulam pseudo kumpli, opluwam, takie życie
Choć pozostał po nich ślad w formie pozdrowień na płycie
Niech jeden powie, że chodzę wkurwiony
Zaciskam szczęki jak śmiertelnie postrzelony
Jebnięty Barrett Jenkins
Za znajomość dzięki
Nie pamiętasz to przypomnę, dlaczego mamy tę kosę
Niczym Boston z Nowym Jorkiem
Uwierz, mi nie żal po stracie, czy dziewczyna, czy przyjaciel
Całe zło zapomnisz z czasem, rozbrat z chujowym tematem
Skupiam się bracie raczej na dojrzałej kmince
To żona, dziecko, dom, dobre mordy oczywiście
Praca, pasja zajebiście
Eliminuję fikcje
A to jak się prowadzę to z pewnością nie Twój biznes
Chociaż bardzo dobrze wiesz, że na drugie to mam progres
Życie zmieniłem na lepsze
Życie zmieniam według potrzeb
[Refren]
To nie życie zmienia nas to my wprowadzamy zmianę
Nikt nie da lepszych kart, mamy jedno rozdanie
Ci, co uczą z dupy prawd, później okupują bramę
My nie liczymy na fart, my wiemy, co jest grane
To nie życie zmienia nas to my wprowadzamy zmianę
Nikt nie da lepszych kart, mamy jedno rozdanie
Ci, co uczą z dupy prawd, później okupują bramę
My nie liczymy na fart, my wiemy, co jest grane
[Zwrotka 3: Bilon]
Bez zmian nie ma ewolucji, nie ma rewolucji
Dochodzi do destrukcji konstrukcji
Wstań! Mówią, że sam świata nie zmienisz
Bez zbędnych ceregieli chodzi, byś sam się zmienił
By na strychu był porządek to zaczynam od piwnicy
Działam, by z niczym nie zostać na ulicy
Znów dusza krzyczy, o lepsze jutro walczę
Dziś trzymam dyscyplinę, modeluję charakter
Myśli otwarte, ograniczenia niszczą
Sam tworzę, sam zmieniam, sam reguluję przyszłość
Bez konsekwencji nic to, lecz co tu jest najważniejsze
Pozostać niezmiennie człowiekiem, a nie sępem
Dogonić wiatry i zmienić świata losy
Być coraz lepszym i duszy słyszeć głosy
Żyć w zgodzie z prawdą, budować doświadczenia
Nektar zwycięstwa z pucharu poświęcenia
[Refren]
To nie życie zmienia nas to my wprowadzamy zmianę
Nikt nie da lepszych kart, mamy jedno rozdanie
Ci, co uczą z dupy prawd, później okupują bramę
My nie liczymy na fart, my wiemy, co jest grane
To nie życie zmienia nas to my wprowadzamy zmianę
Nikt nie da lepszych kart, mamy jedno rozdanie
Ci, co uczą z dupy prawd, później okupują bramę
My nie liczymy na fart, my wiemy, co jest grane [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]