[Verse 1]
Na mojej osi chemia, to nie love story
Każdego pacjenta co becel zalega wyciągniemy z nory
Ogrody czyste jak koka, typy szurają po nochach
Liczą sie czyny nie słowa, Bóg zamienia w słuch sie gdy pusto na grobach
Poszerzamy wpływy, robie nocne ruchy, jak Richard Ramirez
Ty z grupą na niby, wypełniacie puchy, macie wilczy bilet
Nie będę pukał, sięgam za klamke
I wysyłam strzały tak oczyszczam rapgre
[Hook]
S.O.S, SO.S (shoot or salute)
Daj mi respekt albo strzel w głowę, SO.S
[Verse 2]
Sumienie powoli zamarza, to wbita na teren
Zdejmuje jebanych pozerów co myślą że mogą tu przejmować scene
To wiara na blokach, nigdy ruchy na pokaz
Odetchnę spokojnie jak ich truchła w końcu wylądują w dołach
Problemy ze wzrokiem, widzę twarze trupów i jebane liczby
Jest becel to okej, zawijam na potem by zwiększać korzyści
Jak V wbijasz? zawsze na krzywy ryj?
Skitrany jest temat, ja nie znam cie ziomek jak przyjadą psy
[Hook] [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]