[Refren: Bazi]
Te lata mi, kurwa, coś tutaj lecą za szybko, aha
Więc chociaż raz tutaj będę na czas
Bo pretensje do świata mieć tu można o wszystko, aha
Ciężar tych faz wciąż tu wpływa na nas
A ty znów opowiadasz mi tu o swoim życiu
Choć nie wiesz naprawdę jak w dupie to mam
A ja nie mówię nic ci już tu o swoim zryciu, aha
I o tym jak bardzo nie lubię się sam
To Harvey Dent x4
[Zwrotka 1: Bazi]
Dziś państwo chce być bardzo blisko
Na nic nie pozwala i planuje za nas często
To chamstwo, wkurwia mnie to wszystko
W bani mi odwala, zeświruję zaraz przez to
Dlatego z jednej strony próbuję od tego uciec
Ale z drugiej widzę, kurwa, że to niemożliwe
To niesprawiedliwe, że znowu się tutaj z wami kłócę
Tak często muszę kłamać, aby nie robić przykrości
Często mówię prawdę, aby naprawić tych gości
I przez to często nie wiem sam co mam powiedzieć
Czasem mówię mało, czasem za wiele w złości
A gdzie są granice ziomek twojej moralności?
No, ale tego to trzeba się tu samemu dowiedzieć
A data tego jebanego balu do zawalu
Właśnie to kolego damy tu na nielegalu
Rzucam monetą, co ma dwie strony medalu
Czasem cię tu kocham, a czasem to nienawidzę
Kurwa, już nie wiem sam
Czy naprawdę, stary, tu istnieje to co widzę?
W głowie się jebie, man
Jedna półkula mnie w chuj zmula, a druga za to
Ciągle mnie napędza motywuje do działania
Musi się udać nam to
Mówię sam do siebie, lecz znowu prowadzę dialog
Ale co by się nie działo, no i co by się nie stało to będę walczył choćby całe życie się jebało
Czasem czuję niemoc a czasem moc znowu to samo
To żadna iluzja, kiedy czuję to napięcie a siła tego rapu, ziomek, to moje dynamo
Albo walę wódę, albo znowu palę wiadra
Znów napierdolony albo znowu nie ogarniam #pentagram
Gdy znowu odkorbiony tutaj budzę w sobie diabła
Znów ze skrajności w skrajność - to cały ja
Jebać dalej tego co tu wały pcha, co te, kurwa, kłamstwa dały wam?
Bo mam dwie twarze radość i strach to tu karmi je
Bo każdy z nas ma przynajmniej dwie twarze jak Harvey Dent
[Refren: Bazi]
Te lata mi, kurwa, coś tutaj lecą za szybko, aha
Więc chociaż raz tutaj będę na czas
Bo pretensje do świata mieć tu można o wszystko, aha
Ciężar tych faz wciąż tu wpływa na nas
A ty znów opowiadasz mi tu o swoim życiu
Choć nie wiesz naprawdę jak w dupie to mam
A ja nie mówię nic ci już tu o swoim zryciu, aha
I o tym jak bardzo nie lubię się sam
To Harvey Dent x4
[Zwrotka 2: Oxon]
Patrzę na siebie lata wstecz i widzę wszystkie rzeczy
Co do których byłem pewny, ustalone reguły którym dziś me życie przeczy
Może to banał, ba, banałem jest to na pewno gdy przyglądasz się z zewnątrz
Trzymasz dystans póki coś nie sprawia że się zastanawiasz czy żyć można nie biegnąc
Parę lat temu miałem tę naiwność dziecka
Że zawsze zdołam dostrzec w ludziach ich prawdziwą twarz
A dziś nie mogę już twierdzić, za nic zaprzestać
Że myślę że znam twoją, a ty i tak inną masz
Nagle odpala się we mnie cynik
Co, ty niby inny jesteś przy nich?
Sobie przypomnijmy, czy aby na bank o nic nie możesz siebie winić
Już dawno nie żyje pan prostolinijny
Dawno nie wierzę w monochrom [?]
Lecz wolę namiastki radości niż barwy szarości
Bo życie jak wiecie to okrąg
Tak toczy się koło fortuny a w swojej historii raz jestem tym złym a raz dobrym
Nie kontroluję już kogo to umysł, więc rozmowę ze sobą wypada odbyć
I stronę wybiorę choćbym miał stracić i przyznać się w bólu to nie to
To zachowam twarz, żyjąc swoim wyborem, nie sprowadzę życia do rzutu monetą
[Refren: Bazi]
Te lata mi, kurwa, coś tutaj lecą za szybko, aha
Więc chociaż raz tutaj będę na czas
Bo pretensje do świata mieć tu można o wszystko, aha
Ciężar tych faz wciąż tu wpływa na nas
A ty znów opowiadasz mi tu o swoim życiu
Choć nie wiesz naprawdę jak w dupie to mam
A ja nie mówię nic ci już tu o swoim zryciu, aha
I o tym jak bardzo nie lubię się sam
To Harvey Dent x4