Ludzie, czas, dusiciele kruchej wiary Ciernie dwa, kłody w nurcie marzeń Boski lot nigdy się nie ziści, Ciągnie w dół grawitacja ludzkiej zawiści. Wciąż oddycham Mój sztandar wznoszę na wiatr Na barykadzie życia płonę Wciąż oddycham Mym śpiewem gaszę gniew Kumuluję w sobie walkę.
Wiara lśni w mnie silna i niezłomnie Dążę by namalować pejzaż pełen Wizji, jak miałaby wyglądać moja twarz Spełniona twarz, dumna we łzach. Wciąż oddycham Mym śpiewem gaszę gniew Kumuluję w sobie walkę. Wciąż oddycham Mój sztandar wznoszę na wiatr Na barykadzie życia płonę.