[Verse 1: Miuosh]
Znowu przekreślę pierwszy wers, zanim napiszę ten
W garści cały mój świat, to był piękny dzień
Łapię miejski tlen - czuję brud, nie brokat
Pedały połknęły gwizdki - chcą loop pod wokal
Znowu zapełniam lokal u Ciebie w mieście
Będziesz słyszeć to na blokach ziom, nie ważne skąd jesteś
Nieważne kim jesteś, nieważne gdzie
To KATO F-D-G, WWA O-N-A-R
Mam jeden cel, może dwa, idę po nie
Tyle lat jebałem na to, teraz ciężko to ponieść, wiesz...
Mikrofon płonie, snap na łeb, w górę dłonie
Po ostatni dzień aż na świata koniec
Skronie jak stary Nowy York biją werbel men
Nie przerwę już, skoro aż tu doszedłem
Ostatni wers to, to coś, co niepewne
Ej, każde życie może być piękne
[Verse 2: Onar]
Też mam tutaj swoją piątą stronę świata
Już ludziom nie ufam, nie mam po co do nich wracać
Miasta łakną mych emocji, salutuj! spocznij!
Ja dorosłem do rapu, Ty weź lepiej też dorośnij
Dzieciak na swoich śmieciach, możesz czuć gorycz, żal
Mój rap nie zna granic, jest international
Nie musisz mnie rozumieć, żeby wiedzieć, że jestem dobry
Ręce w kieszenie, hejterom knebel w mordę
Nie mam skrzydeł by latać, a i tak jestem wyżej
I z Miuoshem robię syf, za którym po prostu idziesz
Nie ważne skąd jesteś, w płucach skąd masz powietrze
Jedno jest najważniejsze, po prostu, że jesteś
Hip-hop mi dał dużo, ja mu oddam jeszcze więcej
Tu nie chodzi o szelest, tu płaci się respektem
Jestem chemią dla tej gry, ta gra to mój tlen
Ej, WWA - Reprezent! Reprezent!