[1 zwrotka]
Przyszedł czas na nas, przyszedł czas na rap
Przyszedł tak jak z góry zakładałem, tak jak miałem w planach
Nie ma szans dla nas, nie ma opcji "napraw to"
Bo nie zdołasz chwycić mnie za serce #Davy Jones
Jestem tylko cieniem siebie, pozbawionym uprzedzeń
Zagram rolę życia, a potem skończę jak Heath Ledger
Equilibrium, koniec końców, przedawkuję prozium
Płonę ogniem olimpijskim ale tym palonych mostów
Zamknięcie na świat? dziś nazwałbym Banicją
Jestem złym idealistą, przemawiającym przez hip hop
Moje uczucia są płytkie, choć możesz się zachłsnąć
Tak często jestem przykry w nich, tak żadko jest mi przykro
Nie uganiam się za ludźmi, to oni za mną
Ignoruję egoistów bo mam w chuju czego pragną
Moja wybranka to Temida, tak bardzo Ją kocham
Że przyjąłem dla niej niewdzięczną posade, jako stróż Gotham
[ref x2]
Noc się wlecze bez dna, pisze wersy by spać
Każdą godzinę bez snu, jakoś przekuwam w rap
Nie śpię by pisać, jedyne co chce od życia
To jutro odczuwać mniej, niż odczuwałem dzisiaj
[2 zwrotka]
Czasy gdy szczęście jest wyłącznie kwestią ryzyka
Serce ksiągą ocalenia, tylko ślepi potrafią ją czytać
Nie mogę myśleć o tym, rap działa jak złoty dotyk
Daje ukojenie po kolejnej nieprzespanej nocy
Wszystko widze lepiej tylko w świetle księżyca
Wyraźnie jak kilka zalet przy tych wszystkich złych nawykach
Wyszedł z mody altruizm, w modzie uwodzić tłumy
Jaka kwestia wyboru? zło to część ludzkiej natury
Moja dusza to nokturn, jestem semper fidelis
Rap to kod nieśmiertelności, z którym muszę się zmierzyć
Jestem ćpunem apatii, stopniowo zwiększam dawki
Świat potrafi się rozwijać tylko kosztem demokracji
Zawsze z dala od tłumu, choć samotność dokucza
Idę za głosem rozumu, wolę wytłumić uczucia
Spróbujesz mi zaufać, na rękach mi serce złóż
Prędzej niż jednym z nich będę twój #Totus Tuus